Warszawski sąd okręgowy zakończył proces gen. Czesława Kiszczaka, sądzonego po raz czwarty za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 roku. Terminy na mowy końcowe stron wyznaczono na drugą połowę kwietnia.

Wcześniej sąd oddalił wnioski obrony o przesłuchanie kilkunastu świadków, w tym ówczesnego szefa Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Na rozprawie odczytane zostały tylko dwa protokoły zeznań gen. Jaruzelskiego złożone wcześniej w sprawie - w 1992 i 2007 roku. Po zaliczeniu wcześniejszych zeznań innych świadków - w tym członków plutonu specjalnego ZOMO - sąd zamknął przewód sądowy i poprosił prokuratora o wygłoszenie mowy końcowej. Prok. Zbigniew Zięba wniósł jednak o odroczenie mów końcowych, tłumacząc, że prokuratura musi zapoznać się z niedawnym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. W środę Trybunał uznał dekrety Rady Państwa PRL o wprowadzeniu w 1981 roku stanu wojennego są niekonstytucyjne.

Według prokuratury, Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 roku szyfrogram do jednostek milicji, które miały m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Oskarżenia nadal nie rozumiem. Prawa nie naruszyłem - komentuje te zarzuty Kiszczak. Grozi mu od 2 do 10 lat więzienia.