Bronisław Komorowski i Radosław Sikorski powinni wystrzegać się agresji i nadmiernych złośliwości pod swoim adresem. Takie rady mają dla polityków Platformy eksperci przed dzisiejszą prawyborczą debatą. Może ona rozstrzygnąć, kto zostanie kandydatem PO w wyborach prezydenckich. Początek starcia o godzinie 13.

Zdaniem socjologa prof. Andrzeja Rycharda, obaj kandydaci mają jeszcze szansę na zwycięstwo w prawyborach, choć sondaże w lepszej sytuacji stawiają Komorowskiego. Zawsze lepiej się startuje w sytuacji, kiedy ma się za sobą wyniki, które zwiększają szanse. Sikorski musi gonić. Zawodnicy mają jednak różne temperamenty - jeden woli uciekać, drugi czasami woli gonić. Sikorski dobrze czuje się w roli goniącego - ocenia prof. Rychard.

Jego zdaniem, marszałkowi Sejmu przydałoby się trochę energii Sikorskiego, a szefowi MSZ - spokoju Komorowskiego. Obaj kandydaci, żeby zwiększyć swoje szanse, powinni chyba troszeczkę zamienić się w pewnym sensie cechami swojego konkurenta - to znaczy troszeczkę więcej przydałoby się zapału i zdecydowania marszałkowi Komorowskiemu, kosztem bardzo dużej, widocznej ambicji pana Radosława Sikorskiego. Wtedy być może wyrównałyby się ich szanse - podkreśla socjolog.

Prof. Rychard radzi też obydwu kandydatom, by unikali agresji i nadmiernych złośliwości. Powinni unikać takich nadmiernych wycieczek osobisto-złośliwościowych, bo Polacy niespecjalnie cenią tego typu personalne starcia, tym bardziej jeśli występują w nich dwie osoby, które reprezentują jedną siłę polityczną. Innymi słowy, trzeba znaleźć właściwą równowagę pomiędzy tym, żeby ta debata nie była letnia i nudna, a tym, żeby nie była agresywna - uważa.

Dodaje, że większość działaczy PO ma już prawdopodobnie wyrobioną opinię o obydwu kandydatach, ale nie można powiedzieć, że wszystko jest do końca wiadome. Taka debata może zdecydować o ukształtowaniu poglądu u jakiejś - nawet mniejszościowej - ale jednak istniejącej grupy, która do końca zdecydowanego poglądu nie ma. Pamiętajmy, że różnica w poparciu między nimi nie jest dramatyczna i z tego punktu widzenia ta debata może być ważna - podkreśla ekspert.

Sądzę, że to będzie poważna rozmowa, w której nie będzie decydował kolor garnituru oraz to, kto lepiej gestykuluje, ale gdzie każdy z konkurentów pokaże się z jak najlepszej strony, przede wszystkim tym 46 tysiącom członków PO - przewiduje z kolei specjalista od wizerunku politycznego Eryk Mistewicz.

Zwraca uwagę, że swój głos w partyjnych prawyborach oddało do tej pory dopiero około tysiąca działaczy. Tysiąc głosów oddanych na 46 tysięcy oznacza, że ta debata będzie decydująca - podkreśla. Według niego, żaden z kandydatów - ani Komorowski, ani Sikorski - nie powinien czuć się już zwycięzcą prawyborów. Bronisław Komorowski sugeruje, że to on już, z natury rzeczy, wygrał te prawybory, ale tu nie ma faworyta, to nie jest wyścig, w którym jeden już ma pozycję dominującą, a drugi musi go gonić. To dopiero rozstrzygnie debata - podkreśla Mistewicz. Dodaje, że zwycięzcą pojedynku będzie ten, kto popełni mniej błędów, nie poczuje się zbyt pewnie i będzie umiał powściągnąć nerwy.

Eryk Mistewicz zgadza się z prof. Rychardem, że politycy powinni wystrzegać się wzajemnych ataków i złośliwości. Ten kto mocniej zaatakuje może przegrać sympatię ludzi. Prezydentowi niektóre chwyty retoryczne, zwroty, sposoby rozprawiania się z konkurentami, po prosu nie przystoją - zauważa.