Motorniczy tramwaju, który 2019 roku miał w Gdańsku kolizję z limuzyną Służby Ochrony Państwa, jest niewinny. Mężczyzna nie stworzył zagrożenia w ruchu i nie przyczynił się do kolizji. Wyrok w tej sprawie wydał dziś Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe i oddalił zarzut, który motorniczemu przedstawiła gdańska policja.

Sędzia Małgorzata Kaczorowska w ustnym uzasadnieniu wyroku mówiła dziś, że zgromadzone w tej sprawie dowody nie wskazują na winę motorniczego. Zdaniem sądu, obwiniony motorniczy, zgodnie z prawdą przedstawił przebiegi całego zdarzenia z 30 marca 2019 roku. Zdaniem sądu z dołączonej do akt sprawy opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego, jednoznacznie wynika, że to zachowanie funkcjonariusza SOP było nieprawidłowe i było bezpośrednią przyczyną kolizji.

Warto przypomnieć, że policja właśnie na tę opinię powoływała się przedstawiając motorniczemu zarzut spowodowania zagrożenia w ruchu. Sędzia nie zgodziła się ze zdaniem biegłego, który choć jako winnego wskazywał kierowcę SOP, to uznał, że także motorniczy zachował się nieostrożnie. Zdaniem sądu trudno wykazać, by motorniczy był nieostrożny. Do tego, gdy zobaczył zagrożenie, rozpoczął manewr hamowania, a kierowcę SOP ostrzegał przed zagrożeniem.

Czekałem na to prawie dwa lata. I się doczekałem. Od początku mówiłem, że byłem niewinny, tylko bardzo dużo ludzi nie wierzyło w to. Na szczęście uwierzył sąd - mówił RMF FM motorniczy, pan Patryk, tuż po wyjściu z sądu, wyrażając nadzieję, że policja nie będzie odwoływać się od tego wyroku. Chciałbym bardzo podziękować panu mecenasowi Piotrowi Barteckiemu i jego całej kancelarii, współpracownikom i aplikantom, którzy za darmo, pro bono, wspierali mnie i bardzo pomogli mi w całej tej sprawie. Myślę, że przy tak odpowiedzialnej pracy jaką mam, to powinny pomóc związki zawodowe z naszego zakładu. Niestety nie otrzymałem takiej pomocy i musiałem sobie jakoś sam dać radę - mówił RMF FM pan Patryk.

Kolizja sprzed 2 lat

Do kolizji doszło w marcu 2019 roku, w dniu w którym w Gdańsku odbywała się konwencja Prawa i Sprawiedliwości. BMW serii 7 należące do SOP, nie przewożąc akurat żadnych polityków, zderzyło się z tramwajem. Stało się to we Wrzeszczu, przy Alei Grunwaldzkiej, na wysokości skrzyżowania przed znanym w Trójmieście centrum handlowym. Grunwaldzka to główna arteria Gdańska, wzdłuż której biegnie torowisko. Kierowca SOP chciał przejechać przez skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Pokonał torowisko, ale gdy tramwaj wjechał na skrzyżowanie, kierowca rządowego BMW nagle cofnął i uderzył tyłem w pierwsze, boczne drzwi tramwaju.

Policja przez mniej więcej rok wyjaśniała okoliczności kolizji, powołując przy tym biegłego. Był to specjalista z zakresu badań wypadków drogowych. Kierowcę policja uznała winnym wykroczenia i ukarała mandatem w wysokości 350 złotych, który funkcjonariusz SOP przyjął. Jednocześnie policja obwiniła także motorniczego. Mężczyźnie przedstawiony został zarzut z kodeksu wykroczeń. Oto jego pełna treść:

W dniu 30.03.2019 roku około godziny 14:47 w Gdańsku na skrzyżowaniu ul. Al. Grunwaldzka z ul. Żołnierzy Wyklętych spowodował zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym w ten sposób, że kierując tramwajem marki Kessel nr boczny 1162, jadąc torowiskiem ul. Al. Grunwaldzka w kierunku ul. Jaśkowa Dolina na skrzyżowaniu z ul. Żołnierzy Wyklętych nie zachował szczególnej uwagi oraz nie dostosował prędkości jazdy do warunków ruchu, w wyniku czego wjeżdżając na skrzyżowanie uderzył w cofający na skrzyżowaniu pojazd marki BMW o nr rej. WD 98068 uszkadzając go, czym spowodował straty w mieniu.

Pan Patryk, motorniczy, mandatu nie przyjął. Jak mówił w rozmowie z RMF FM obawiał się przede wszystkim, że mogła to by być podstawa to obciążenia go kosztami naprawy uszkodzonych w kolizji pojazdów. Na początku nie miałem pojęcia, że to jest samochód Służby Ochrony Państwa. Całkiem inaczej sobie to wyobrażałem, w momencie jak doszło do kolizji. Jak już zobaczyłem z kim mam kolizję, to się domyśliłem, że nie będzie łatwo. Po części to sprawa polityczna. Odczułem to na przesłuchaniach, w zarzutach. Jak ładnie wszystko jest układane, żeby było wbrew mnie, że ja jestem winny. A jestem 100 proc. niewinny, bo nie mam na to wpływu żadnego, że ktoś mnie uderza z prawej strony, do tego jeszcze cofając - mówił RMF FM motorniczy, w lipcu 2020 roku, w dniu w którym ruszał proces.

Koszty całego postępowania, zgodnie z wyrokiem sądu, ponieść ma teraz Skarb Państwa. Wyrok nie jest prawomocny

Opracowanie: