Nieformalny strajk motorniczych spowodował kłopoty z komunikacją w Szczecinie. Po tym, jak jedna trzecia pracowników poszła na zwolnienia lub urlopy, miasto musiało zawiesić trzy linie tramwajowe. Wcześniej związkowcy zerwali rozmowy z miastem dotyczące podwyżek.

Szczecin jest przygotowany na protest. Władze podpisały porozumienie z PKS-em. Jeżeli jutro na ulice nie wyjadą kolejne tramwaje, to zastąpią je autobusy z Myśliborza, Gryfic oraz Pyrzyc. Trwają też rozmowy z prywatnymi przewoźnikami.

Na jakiekolwiek porozumienie z motorniczymi się jednak nie zanosi. Związkowcy chcą 300 złotych podwyżki. Miasto mówi, że o takiej podwyżce nie ma mowy i wskazuje na to, że motorniczy w Szczecinie zarabia więcej niż ten w Poznaniu czy Krakowie. Miasto przygotowuje więc inne rozwiązanie, które chyba zaskoczy protestujących.

Rozważamy utworzenie nowego zakładu budżetowego, lub ewentualnie szybką restrukturyzację i przekształcenie w spółkę prawa handlowego. Nie wykluczamy nawet pewnych kwestii związanych z prywatyzacją. Przygotowujemy spotkanie na 21 kwietnia z jedną ze spółek, która mogłaby w tym procesie uczestniczyć - powiedział reporterowi RMF FM Beniamin Chochulski wiceprezydent Szczecina. Dodał jednak, że liczy na zdrowy rozsądek związkowców, czyli powrót do rozmów z miastem i zgodę na warunki proponowane przez miasto, czyli na podwyżkę w wysokości około 100 złotych.