Podobne decyzje, jako prokurator krajowy, podejmowałem co najmniej raz w tygodniu - komentuje rewelacje „Newsweeka” szef MSWiA Janusz Kaczmarek.

Tygodnik napisał, że minister wraz z prokuratorem apelacyjnym w Białymstoku próbował wpływać na śledztwo w sprawie oczyszczalni ścieków. Sprawa miała być niewygodna dla lokalnych działaczy PiS.

Nie wstrzymywałem żadnego postępowania tylko zgodziłem się na jego przeniesienie – tłumaczył Kaczmarek na konferencji w MSWiA. Dodał, że normą jest, iż przenosi się sprawy, gdy istnieje podejrzenie braku bezstronności prokuratury.

Według Kaczmarka, nie ma nic złego w tym, że z gabinetu prokuratora krajowego prokurator Luks dzwonił do Białegostoku, informując, że śledztwo zostanie przeniesione. To dobrze, że prokurator Luks nie stawiał zarzutów w czasie kampanii wyborczej. Ja też byłem przeciwny stawianiu zarzutów posłowi PO Tomaszowi Szczypińskiemu, kandydującemu w wyborach na prezydenta Krakowa - mówi szef MSWiA.

Najnowszy „Newsweek” opisuje historię oczyszczalni ścieków w Białymstoku. Choć powstała ona pięć lat temu, to do dziś nie działa. Najwyższa Izba Kontroli orzekła, że przy okazji inwestycji popełniono wiele zaniedbań i dopuszczono do strat w wysokości 4 milionów złotych.

Sprawa miała utknąć w prokuraturze na polecenie Janusza Kaczmarka, by nie szkodziła kandydatom PiS-u przed wyborami samorządowymi. Prokurator Luks, dzwoniąc z pokoju byłego prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka, miał wstrzymać śledztwo przeciw wiceprezydentom tego miasta.