Łódzka prokuratura skierowała do sądu wniosek o aresztowanie na trzy miesiące Grzegorza W. podejrzanego o kierowanie gróźb pod adresem prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. 57-letni łodzianin nie przyznaje się do zarzutów. Mężczyźnie grozi kara do dwóch lat więzienia.

Grzegorz W. usłyszał w sobotę zarzut kierowania gróźb karalnych wobec prezydent Łodzi. Dziś został przesłuchany w śródmiejskiej prokuraturze. Podejrzany potwierdził fakt, że był w redakcji "Gazety Wyborczej", ale zaprzeczył, żeby kierował groźby wobec prezydent Łodzi.

57-latek został także przebadany przez biegłych psychiatrów. Biegli stwierdzili jednak, że nie są w stanie wypowiedzieć się co do jego poczytalności; ich zdaniem konieczne jest poddanie go obserwacji sądowo-psychiatrycznej.

Prokuratura skierowała jednak wniosek o aresztowanie mężczyzny w obawie, że będzie próbował ukrywać się i ponownie zacznie grozić Hannie Zdanowskiej.

Sąd zapozna się z wnioskiem w poniedziałek.

Zatrzymany w biurze posła PiS

57-latek został zatrzymany przez policję w piątek w biurze posła PiS Jana Tomaszewskiego przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Mężczyzna twierdził, że chce się spotkać z posłem, ale ponieważ go nie było, zdenerwował się. Jego zachowanie zaniepokoiło pracownicę biura, która poprosiła go, aby przeszedł do poczekalni, a następnie powiadomiła policję.

Policjanci wylegitymowali mężczyznę i widząc jego zachowanie wezwali pogotowie ratunkowe. Znaleziono przy nim pistolet pneumatyczny na kulki. Po konsultacji lekarskiej 57-latek został zatrzymany w policyjnym areszcie. Według dotychczasowych ustaleń mężczyzna nie był agresywny. Zdaniem śledczych dotąd zebrane dowody - w tym przesłuchania posła i świadków - nie dały podstaw do przedstawienia mu zarzutów w związku z tą sprawą.

Mężczyzna został jednak rozpoznany przez troje świadków, jako ten, który kilka tygodni temu groził śmiercią prezydent Łodzi. Według lokalnych mediów 24 maja do redakcji łódzkiej "Gazety Wyborczej" przyszedł starszy mężczyzna, który mówił, że chce zabić prezydent Łodzi. Twierdził, że przyczyniła się ona do upadku jego firmy. Mężczyzna miał mieć przy sobie tasak. Przez kilka tygodni prezydent Łodzi miała przydzieloną policyjną ochronę. Sprawy nie komentowała ani policja, ani łódzki magistrat.

Kim jest podejrzany

Grzegorz W. to łodzianin; jest bezrobotny. Według śledczych, mężczyzna nie ma stałego miejsca pobytu, a w ostatnim czasie mieszkał w samochodzie. Za zarzucane przestępstwo grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.