39-latek, który w sobotę postrzelił siedem osób w Rybniku, trafi do aresztu na trzy miesiące - zdecydował tamtejszy sąd. Mężczyzna złożył pierwsze od kilku dni wyjaśnienia. Twierdzi, że przyczyną tragedii były rodzinne nieporozumienia. Wczoraj prokuratura postawiła mężczyźnie cztery zarzuty. Grozi mu dożywocie.

Mężczyzna - jak tłumaczył w sądzie - zaczął strzelać, bo chciał w ten sposób dać upust swojej frustracji wynikającej z konfliktu z teściami. 39-latek zeznał, że już od dłuższego czasu żył z tego powodu w dużym stresie. Jego zdaniem, rodzina nie zauważała jego wkładu w budowę wspólnego domu. Czuł się przez to niedoceniany.

Iskrą zapalną był spór o to jak spędzać sobotnie popołudnie - powiedział dziennikarzowi RMF FM Piotrowi Glinkowskiemu prokurator Jacek Sławik. Gdy mężczyzna wrócił pijany do domu, chciał rozpalić grilla - rodzina po raz kolejny się sprzeciwiła. Dlatego sięgnął po broń.

Nie potrafił jednak powiedzieć do kogo mierzył i czy strzelał tak, żeby zabić; tłumaczył, że nie pamięta. Nie pamiętał również ile osób ranił.

Frustrat nie chciał także tłumaczyć, po co był mu potrzebny tak duży arsenał i skąd miał broń.

W szpitalach przebywa sześć postrzelonych osób

W szpitalach nadal przebywa sześć osób, postrzelonych przez 39-latka. Stan czworga z nich się nie zmienił - w najpoważniejszym, ale stabilnym, jest żona sprawcy. Sąsiadka, policjant oraz teściowa są w dobrym stanie, jedna z tych osób może jeszcze dziś zostać wypisana do domu.

Poważnym stanie jest także szwagier sprawcy. W szpitalu nadal przebywa również postrzelony w żuchwę 15-letni syn mężczyzny. Jeszcze w niedzielę do domu wrócił już teść zatrzymanego, który ma niegroźną ranę ramienia.

W domu górnika - jak poinformował zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku Robert Wieczorek - trwają oględziny, a więc rodzina sprawcy nie może w nim przebywać. Praca jest żmudna, musimy bowiem odnaleźć wszystkie wystrzelone przez mężczyznę pociski, a było ich bardzo dużo. Badamy też ślady biologiczne - powiedział prok. Wieczorek. Jego zdaniem oględziny mogą potrwać nawet do końca tygodnia.

Swoje domy na potrzeby śledztwa muszą też udostępnić sąsiedzi, zabezpieczono też cztery ostrzelane przez 39-latka pojazdy - dwa samochody należące do sąsiadów, karetkę oraz radiowóz. Trwają też przesłuchania świadków.

39-letni mężczyzna otworzył ogień w sobotę podczas awantury domowej. Według informacji ze śledztwa, w sobotę 39-latek wrócił do domu pod wpływem alkoholu i chciał zrobić grilla. Kiedy któryś z domowników sprzeciwił się temu, zaczął krzyczeć, wyzywać członków rodziny, a w końcu wyciągnął broń.

Mężczyzna z okna na pierwszym piętrze strzelał również do przedstawicieli służb przybyłych na miejsce. Zabarykadował się w domu razem z dwójką swoich dzieci. Antyterroryści obezwładnili go, gdy wraz z synem wyszedł na zewnątrz.

W domu mężczyzny znaleziono sześć sztuk broni długiej i krótkiej - ostrej i gazowej - a także górnicze zapalniki i niewielkie ilości prochu strzelniczego. Sprawca nie miał pozwolenia na broń.