Plany ewentualnościowe są od tego, by je przygotowywać, a nie od tego, by je komentować - tak szef MON Bogdan Klich odnosi się do planów NATO opracowanych na wypadek agresji na Polskę. "Gazeta Wyborcza" opisała dziś plan działania Sojuszu, który ma być zatwierdzony na szczycie paktu za dwa tygodnie.

W planie napisano, że NATO zamierza w przypadku ataku na Polskę rzucić do walki dziewięć dywizji. Czy takie siły są wystarczające? Zdania w tej kwestii są oczywiście podzielone. Prezydencki doradca ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Roman Kuźniar przekonuje, że przewidziane w planie dla obrony Polski siły zabezpieczają nas i to z nawiązką. 9 dywizji to jest bardzo dużo - 5 naszych sojuszniczych i 4 polskie - zważywszy na to, że na przykład Rosjanie w europejskiej części Rosji mają 6 dywizji. - przekonuje.

Były szef BBN Witold Waszczykowski z kolei uważa, że dotyczące ewentualnej napaści na Polskę wsparcie 5 dywizjami NATO nie wystarczy. To jest obsłużenie jakiegoś 200-kilometrowego odcinka frontu. Tylko pytanie czy jest to wystarczająca ilość wojska, by obronić granicę wschodnią Polski. Zdaje się, że nie. - mówi Waszczykowski. Przyznaje jednak, że propozycja na szczyt NATO jest znacznie bardziej konkretna niż dotychczasowe zapisy mówiące tylko o potrzebie wsparcia naszej obrony. Z oceną szczegółów woli się jednak wstrzymać do czasu ich oficjalnego ogłoszenia.