Na lotnisku w Krakowie-Balicach zatrzymany został 28-letni Irakijczyk, który podczas kontroli dokumentów przedstawił funkcjonariuszom Straży Granicznej czeski dowód osobisty. W jego bagażu pogranicznicy znaleźli też podrobiony włoski dokument tożsamości.

Z wyjaśnień złożonych przez cudzoziemca wynika, że opuścił Bagdad w 2016 roku, udając się do Turcji. Jak twierdził, powodem emigracji była dyskryminacja, spowodowana wyznawaną religią. Mężczyzna oświadczył, że jest wyznania prawosławnego. W Turcji przepracował dorywczo kilka lat w restauracji, ale i w tym kraju dotknęły go prześladowania, dlatego podjął decyzję, by dołączyć do rodziny w Niemczech - poinformowała Justyna Drożdż z Karpackiego Oddziału Straży Granicznej.  

Cudzoziemiec powiedział funkcjonariuszom Straży Granicznej, że przeprawa morska z Turcji do Grecji kosztowała go ok. 3 tys. euro, kolejne 2 tys. euro zapłacił za czeski i włoski dowód osobisty. W pakiecie był także bilet lotniczy z Aten do Krakowa.

Mężczyźnie przedstawiono zarzut usiłowania przekroczenia granicy wbrew przepisom, poprzez wprowadzenie w błąd co do swojej tożsamości i posługiwanie się co prawda autentycznym czeskim dokumentem, ale należącymi do innej osoby.

Irakijczyk został zobowiązany do powrotu. Ma też zakaz wjazdu na terytorium Polski i państw strefy Schengen przez pięć lat. Do momentu opuszczenia naszego kraju mężczyzna będzie przebywał w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców.