Były strażnik marszałkowski, który we wrześniu 2019 roku groził Katarzynie Lubnauer śmiercią, odpowie przed sądem. Jak dowiedział się reporter RMF FM Grzegorz Kwolek, biegli psychiatrzy powołani przez prokuraturę stwierdzili, że w momencie wysyłania pogróżek mężczyzna był poczytalny. Strażnik od 2017 roku miał leczyć się psychiatrycznie. Po zatrzymaniu i postawieniu mu zarzutów został zwolniony z formacji, która ochrania parlament.

Były strażnik marszałkowski, który we wrześniu 2019 roku groził Katarzynie Lubnauer śmiercią, odpowie przed sądem. Jak dowiedział się reporter RMF FM Grzegorz Kwolek, biegli psychiatrzy powołani przez prokuraturę stwierdzili, że w momencie wysyłania pogróżek mężczyzna był poczytalny. Strażnik od 2017 roku miał leczyć się psychiatrycznie. Po zatrzymaniu i postawieniu mu zarzutów został zwolniony z formacji, która ochrania parlament.
Katarzyna Lubnauer /Leszek Szymański /PAP

Postępowanie przeciwko Włodzimierzowi D. zostało zakończone. Wniosek o ukaranie mężczyzny kilkanaście dni temu trafił do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. 

Włodzimierz D. został oskarżony o kierowanie pod adresem Katarzyny Lubnauer gróźb karalnych i znieważanie jej słowami powszechnie uważanymi za obelżywe. Sąd może ukarać go grzywną, ograniczeniem wolności albo karą więzienia do 2 lat.

Katarzyna Lubnauer we wrześniu 2019 r. ujawniła w mediach społecznościowych treść otrzymanego e-maila z pogróżkami. "Wczoraj w czasie programu Kawa na Ławę na adres kontakt24@tvn.pl został przesłany mail z pogróżkami w moja stronę: "Lubnauer ty k....o szmato dziwko suko trzeba cie zabić jak tego złodzieja adamowicza." Pisownia oryginalna poza kropkami. Dziękuje TVN za zgłoszenie sprawy na Policję. Wczoraj dopełniłam po telefonie z Policji formalności, w nocy ostrzegli mnie, że sprawca jest w mojej okolicy, żebym nie wychodziła. Rano okazało się, że sprawca został w nocy ujęty" - relacjonowała parlamentarzystka. Jak później doprecyzowała na antenie RMF FM, na adres telewizji TVN wpłynęły dwie wiadomości z groźbami pod jej adresem. 

To nie było tak, że ktoś pod wpływem chwili napisał jednego, tylko napisał jednego, potem doszedł do wniosku, że tamten był niewystarczająco mocny, w związku z tym przesłał po chwili jeszcze kolejnego maila z tego samego adresu. Nie zamierzałam tego nawet upubliczniać, ale w momencie, w którym okazało się rano, że człowieka złapali, uznałam, że powiedzenie o tym jest dobrą okazją do tego, żeby ostrzec wszystkich, że takie rzeczy nie są bezkarne - tłumaczyła Lubnauer w Porannej rozmowie w RMF FM. Jest coś w tym, że w sytuacji, w której mamy cały Sejm okrążony jak forteca i wydaje się, że powinniśmy być szczególnie bezpieczni, okazuje się, że zagrożenie jest gdzieś w środku - zauważyła. 

Po zatrzymaniu Włodzimierza D. Centrum Informacyjne Sejmu podało, że to funkcjonariusz Straży Marszałkowskiej z 19-letnim stażem. Wcześniej do przebiegu jego służby nie było żadnych zastrzeżeń. 

Opracowanie: