Jedna z dziewięciu głodujących osób w Przedsiębiorstwie Komunikacji Samochodowej w Gostyninie została przewieziona do szpitala. Protest kontynuuje ośmiu pracowników. Warunkiem przerwania strajku jest podjęcie rozmów w sprawie przyszłości spółki przez przedstawicieli Ministerstwa Skarbu Państwa i rady nadzorczej spółki.

Strajkujący od ubiegłego wtorku w gostynińskim PKS domagają się komunalizacji, czyli przejęcia spółki przez powiat gostyniński. Oczekują, że rozmowy w tej sprawie podejmie z nimi Ministerstwo Skarbu Państwa, prowadzące proces prywatyzacji spółki.

Zdaniem protestujących, komunalizacja gwarantowałaby dalszy rozwój tego podmiotu i utrzymanie miejsc pracy. W strajku bierze udział 88 ze 109 pracowników gostynińskiego PKS, w tym kierowcy; pracuje natomiast sześć osób. Strajkujący pozostają na noc w budynku spółki. Okupują też gabinet prezesa. Od piątku część załogi prowadzi protest głodowy.

Odbyło się kolejne spotkanie z prezesem, ale nie doszło do porozumienia - oświadczył przewodniczący rady pracowniczej spółki Edward Chojnacki. Dodał, iż według rady nadzorczej, strajkujący powinni zakończyć protest. Ze strony rady, zarządu i Ministerstwa Skarbu Państwa nie ma niestety woli do rozmów - stwierdził.

Strajk w gostynińskim PKS jest wynikiem braku porozumienia w ramach sporu zbiorowego, który trwa od października 2009 r. Protestujący, oprócz komunalizacji, domagają się także podwyżek płac. Rokowania z udziałem mediatora zakończyły się podpisaniem protokołu rozbieżności. Związki nie zdecydowały się na arbitraż społeczny. Przeprowadzono referendum, w którym za strajkiem opowiedziała się większość załogi.

Organizatorem protestu są trzy z czterech działających w spółce związków: NSZZ "Solidarność", Związek Zawodowy Pracowników Transportu Samochodowego i OPZZ. Strajk spowodował, iż nie jest realizowana większość kursów autobusowych lokalnych i dalekobieżnych.