Zamiast uszczelniać system - sami robimy w nim wyrwy. I to po skandalu z wydaniem Białorusi danych o opozycjoniście Alesiu Bialackim. Tak mówi Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych i krytykuje nową ustawę o przekazywaniu przez policję informacji dochodzeniowo-śledczych organizacjom zagranicznym.

Zdaniem Wojciecha Wiewiórowskiego, nie ma pewności, że dane polskiej policji trafią w miejsce, gdzie są zabezpieczane tak jak w Polsce i wykorzystywane jedynie do ścigania przestępców. Nie ma obaw, gdy polska policja swoją wiedzą ma się dzielić z kolegami z innych krajów Unii - tego wymaga od nas unijne prawo - ale do ustawy wpisano też Interpol, a także inne organizacje krajów trzecich. Dokonywana byłaby wymiana z niesprecyzowanymi organami znajdującymi się w innych krajach, a jedynym podmiotem, który byłby tu podmiotem decydującym, byłby komendant główny policji i - co więcej - nie podlegałoby to de facto żadnej kontroli - tłumaczy Wiewiórowski.

Generalny inspektor obawia się, że dane policji zostaną wykorzystane tak jak informacje przekazane na Białoruś przez polską prokuraturę. Przyznaje jednak: Prawdą jest, że jest to osobny kanał komunikacyjny - obok tego, który został zakwestionowany ostatnio w przypadku działań prokuratury.

Wiewiórowski krytykuje też zbyt szeroki katalog informacji, którymi dzielić ma się policja. Jak mówi, ustawę należy okroić jedynie do wymiany informacji ze służbami krajów Unii.