Niewykluczone, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad będzie musiała pójść do sądu po rekompensatę za brak opłat od kierowców ciężarówek. Stanie się tak, jeśli wykonawca systemu nie zechce pieniędzy wypłacić dobrowolnie. Chodzi o sumę czterech milionów złotych.

Na razie firma Kapsch z Austrii zadeklarowała, że zgodnie z umową zapłaci 2 miliony złotych kary. Wypłata rekompensaty zależy od dobrej woli firmy, bo w umowie co prawda zapisano, że Austriacy zrekompensują ewentualny brak opłat od kierowców, ale od momentu startu systemu.

E-myto ruszyło jednak dopiero w niedzielę rano a powinno działać o północy z czwartku na piątek. Przez dwa dni kierowcy nie płacili za przejazd. Średnio, drogowcy spodziewali się dwóch milionów złotych dziennie.

O ile zapłata kary z tytułu opóźnień, nie budzi wątpliwości ( na co firma ma 7 dni), to wypłata czterech milionów złotych rekompensaty do momentu uruchomienia systemu, już taka pewna nie jest.

Zakładam, że zgodnie z umową Kapsch dokona rekompensaty, w momencie, kiedy w sierpniu mu to policzymy. Jeśli nie, generalny dyrektor na drodze sądowej będzie o to występował - twierdzi Magdalena Jaworska z GDDKiA.

Co miesiąc firma będzie musiała rekompensować brak opłat od kierowców, bo nie wszędzie ustawiono tyle bramek, ile zaplanowano. W tej chwili system nie działa na jednej piątej dróg, które miały być płatne od 1 lipca.