NFZ radzi sobie coraz gorzej z zapewnieniem Polakom szybkiego powszechnego dostępu do opieki zdrowotnej. Pacjenci czekają w coraz dłuższych kolejkach do specjalistów i na szpital mimo że Fundusz dysponuje większymi środkami - pisze "Gazeta Polska Codziennie".

Kontrola NIK wykazała, że decyzja o likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia, zapowiedziana przez ministra Konstantego Radziwiłła na 1 stycznia 2018 r., jest ze wszech miar słuszna - pisze dziennik.

Mimo coraz większych kwot, którymi NFZ dysponował w ubiegłym roku, nie poprawiła się dostępność pacjentów do lekarzy. Mało tego, część środków wyciekła z systemu. Fundusz nie był w stanie tego opanować - czytamy w artykule.

Czas oczekiwania na wizytę u okulisty wzrósł z 53 dni w 2014 r. do 60 dni w 2015 r. Jeszcze dłużej trzeba było czekać na przyjęcie w poradni kardiologicznej - średnio 98 dni. Cierpiący z powodu chorób tarczycy oczekiwali w ub.r. średnio na przyjęcie przez endokrynologa 164 dni (w 2014 r. - 143 dni). Pacjentki z osteoporozą wyjątkowo musiały się uzbroić w cierpliwość, bo średni czas oczekiwania wyniósł 296 dni - wylicza "GPC".

Wydłużył się również czas oczekiwania na przyjęcie do szpitala.

Kontrola NIK wykazała też, że Fundusz wydał niemal 6,5 mln zł na refundację leków zapisanych przez zmarłych lekarzy lub na nieżyjących pacjentów.

Nie doszłoby do tych nieprawidłowości, gdyby w NFZ działał system komputerowy, który jest tworzony bez powodzenia od 10 lat - podsumowuje gazeta.

(mal)