Wciąż nie wiadomo, gdzie porywacze przetrzymują dwie Polki uprowadzone

tydzień temu w Dagestanie. Na razie nikt nie zażądał za nie okupu.

Według Zenona Kuchciaka, zastępcy szefa Obrony Cywilnej i eksperta od

spraw północnego Kaukazu, doświadczenie uczy, że pierwszy sygnał od

porywczay przychodzi zazwyczaj po kilku tygodniach, jeśli nie

miesiącach.

Kuchciak wyklucza, że pracownice Polskiej Akademii Nauk uprowadzono z

pobudek ideologicznych. Jego zdaniem napastnicy chcieli po prostu

zarobić. Kuchciak podkreśla, że paradoksalnie sytuacja naszych rodaczek

byłaby gorsza, gdyby za ich zniknięciem stali fanatycy religijni lub

polityczni.

"KUCHCIK" 0:27 (saute)

Gienadij Mahow z Instytutu Zasobów Biologicznych Rosyjskiej Akademii

Nauk, który zaprosił Polki, zapewnił nas, że obie kobiety żyją.

"Bandyci muszą miec przecież kartę przetargową", jak podkreślił Mahow.

Przedstawiciele rosyjskiego MSW utrzymują, że trafili już na trop

podejrzanych o porwanie Polek. Nie wykluczają, że wkrótce zostaną one

uwolnione.