​Dziesięć godzin trwało sprzątanie po tragicznym wypadku, do którego doszło w Gdyni. Na miejscu pracowało siedem zastępów straży pożarnej. Po zderzeniu tira z trolejbusem zginęły dwie osoby. W szpitalach wciąż przebywa pięciu rannych.

Sprzątanie miejsca wypadku zakończono w czwartek kilka minut przed godz. 19. Wrak tira zabrała lawetami prywatna firma. Strażacy musieli go pociąć i pomogli załadować. Kierowcy przez kilka godzin musieli sobie natomiast radzić z utrudnieniami. O godz. 13 przywrócono jednak ruch w kierunku Wejherowa i odbywał się już normalnie.

Do wypadku doszło na zjeździe z remontowanej Estakady Kwiatkowskiego w Gdyni. Tir wjechał na skrzyżowanie od strony obwodnicy Trójmiasta. Jechał z ogromną prędkością i uderzył w tylną, boczną część trolejbusu. Jak wyjaśnił Michał Rusak z gdyńskiej policji, pojazd najprawdopodobniej miał kłopoty z hamulcami i nie mógł zatrzymać się przed skrzyżowaniem.

Awaria hamulców przyczyną wypadku?

Kierowca tira trafił do szpitala. Jest przytomny i doznał urazu nogi. Jak ustalił reporter RMF FM, wkrótce policja będzie mogła z nim porozmawiać o przyczynach zdarzenia, w tym o stanie hamulców w pojeździe. Świadkowie relacjonowali, że tir nie hamował, a kierowca widząc, że pojazd ma kłopoty techniczne, użył klaksonu.

Oczywiście zabezpieczymy oba pojazdy do badań, będziemy sprawdzali tachograf tira, biegli z zakresu wypadków drogowych będą musieli wypowiedzieć się na temat stanu technicznego obu samochodów - wyjaśnił Rusak.

Pięciu rannych pozostało w szpitalach

W wypadku zginął 64-letni mieszkaniec Gdyni. Po południu w szpitalu zmarła natomiast 73-letnia kobieta. Cztery ranne osoby opuściły szpitale około południa. Pięć pozostało pod opieką lekarzy z Gdyni, Gdańska i Wejherowa. Trzy osoby są w stanie ciężkim.

(MRod)