Jasser Arafat i Ehud Barak zgodzili się bez warunków wstępnych uczestniczyć w zaplanowanych na poniedziałek rozmowach pokojowych w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk.

Premier Izraela Ehud Barak nie wierzy jednak w sukces nowego bliskowschodniego szczytu. Taką informację przekazała z Tel Awiwu agencja ITAR-TASS. Przedstawiciel kancelarii szefa izraelskiego rządu oświadczył, że Barak uważa, iż "dialog polityczny z Jaserem Arafatem jest niemożliwy". Jedyne, co może usprawiedliwić udział Izraela w szczycie , to zgoda Palestyńczyków na całkowite położenie kresu rozlewowi krwi i aresztowanie działaczy Hamasu i Dżihadu. Delegacja Izraela zażąda też rozbrojenia bojowników ruchu Al Fatah, który bezpośrednio podlega Arafatowi.

Obie strony zgadzają się co do tego, że w najlepszym razie w Szarm el-Szejk może zostać osiągnięte porozumienia o zawieszeniu broni. Sprawa wznowienia negocjacji na temat trwałego uregulowania stosunków izraelsko-palestyńskim nawet nie jest stawiana na porządku dziennym. Premier Barak powtarza, że zgodził się wziąć udział w szczycie jedynie na prośbę prezydenta Clintona i przywódców państw Unii Europejskiej. Władze izraelskie ostrzegły w sobotę wieczorem, że Hamas i Dżihad w tym czasie mogą dokonać zamachów samobójczych, żeby storpedować spotkanie w Szarm el-Szejk. W związku z tym w Izraelu zarządzone zostało ostre pogotowie antyterrorystyczne.

Rzecznik sekretarza generalnego ONZ Kofi Annana, który w piątek wieczorem w Strefie Gazy przeprowadził rozmowy z Arafatem, oświadczył, że przywódca palestyński nie wysunął warunków, dotyczących jego udziału w spotkaniu na szczycie w Szarm el-Szejk. Obok przywódców dwóch zwaśnionych stron w negocjacjach wezmą udział prezydent USA Bill Clinton, prezydent Egiptu Hosni Mubarak, sekretarz generalny ONZ Kofi Annan, a także, jako przedstawiciel Unii Europejskiej, Javier Solana. Gotowość przybycia do Szarm el-Szejk wyrazili też przywódcy Jordanii, Francji oraz Hiszpanii.

Posłuchaj z Tel Awiwu korespondenta RMF FM, Elego Barbura:

Prezydent Clinton wiąże z poniedziałkowym spotkaniem bardzo duże nadzieje. "Nasze podstawowe cele to zatrzymanie przemocy, przywrócenie powszechnego bezpieczeństwa, doprowadzenie do wyjaśnienia, jak zaczęły się zamieszki i jak ich uniknąć w przyszłości, a także odnalezienie drogi powrotnej do dialogu i negocjacji" - powiedział amerykański przywódca. Clinton chwalił Baraka i Arafata, że zgodzili się na rozmowy, rezygnując z warunków wstępnych. Jego zdaniem to znak, że po obu stronach jest dobra wola. Ostrzegł jednak, że do szczytu w Szarm el-Szejk pozostały jeszcze dwa dni i obie strony muszą udowodnić, że zrobią wszystko, aby powstrzymać przemoc.

Ulica nie chce...

W Strefie Gazy, przeciwko spotkaniu przywódców Izraela i Autonomii Palestyńskiej, które ma odbyć się w poniedziałek w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk, demonstrowało w sobotę kilkadziesiąt tysięcy osób. "Nie ma co siadać do stołu z Barakiem" - skandowali demonstranci. Domagali się zastąpienia rozmów z udziałem Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej - szczytem państw arabskich. Takie rozwiązanie jest jednak nie do przyjęcia dla Izraela, bowiem z pewnością zakończyłby się wezwaniem do uznania niepodległości Palestyny. Bojkot rozmów w Szarm el-Szejk zapowiedziała także radykalna islamska organizacja Hamas. Hamasowcy ostrzegli, że nie zaakceptują żadnych ustaleń, które zapadną w Egipcie i będą kontynuuować powstanie w Palestynie. "Udział delegacji Autonomii w szczycie to brak respektu dla ofiar i krwi, którą wylaliśmy w ostatnich dniach" - napisał Hamas w specjalnym oświadczeniu.

10:00