Dopiero za kilka dni poznamy nazwisko nowego szefa MSZ-u. Na politycznej giełdzie pojawiało się sporo nazwisk, od Anny Fotygi, przez Pawła Zalewskiego, Kazimierza Ujazdowskiego, Wojciecha Roszkowskiego, czy Bronisława Geremka.

Na placu boju pozostał poseł, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, Paweł Zalewski. Nie ma wielkiego doświadczenia, ale podobno szybko się uczy. Pałac Prezydencki forsował wprawdzie Annę Fotygę, nazywaną politycznym komisarzem w MSZ i zagorzałą przeciwniczką poprzedniego ministra, ale ta kandydatura nie wzbudziła entuzjazmu premiera.

Pomogła też refleksja samej Fotygi, która dość racjonalnie oceniła własne, średnie doświadczenie. W odruchu desperacji chwytano się takich pomysłów jak historyk Wojciech Roszkowski (w tym przypadku politycy PiS-u przestraszyli się, że może być równie niezależny jak jego poprzednik) czy Bronisław Geremek, ale i tu szybko zreflektowano, że nie będzie on chciał firmować rządu IV RP. W piątek odmówił Kazimierz Ujazdowski.

Rzecznik rządu Konrad Ciesiołkiewicz nie chciał ujawnić, kto zastąpi Stefana Mellera. Powiedział tylko, że "będzie to osoba, która - w szerokim rozumieniu - współtworzyła dotychczasowe kierunki polityki zagranicznej państwa". Nazwisko nowego ministra mamy poznać w najbliższych dniach.