Trzynaście lat temu, tuż przed rozpoczęciem operacji Pustynna Burza, Polacy wywieźli z Iraku agentów wywiadu amerykańskiego. Akacją dowodził Gromosław Czempiński. Do dziś trwają spekulacje na temat przebiegu operacji.

Akcja wywiezienia z Iraku amerykańskich agentów nadal owiana jest tajemnicą, choć prasa niejednokrotnie próbowała ujawnić kulisy zdarzenia, sam Gromosław Czempiński nie zdradza szczegółów. W związku z tym większość informacji na temat przebiegu akcji, to tylko spekulacje.

„Washington Post” twierdzi na przykład, że 6 agentów, ukrywających się w jakiejś polskiej firmie budowlanej na przedmieściach Bagdadu, wydołało się z Iraku na podstawie paszportu któregoś ze słowiańskich państw. Samochodami przewieziono ich do Turcji. Podczas podróży mieli zakaz odzywania się przy Irakijczykach, gdyż nie potrafili nawet wymówić swoich nowych nazwisk.

Zdaniem Gromosława Czempińskiego zdarzenia opisane przez amerykańską gazetę to jedynie otarcie się o prawdę. Część informacji mogli przekazać ludzie, którzy wzięli udział w akcji, zwłaszcza dwaj cywile włączeni do niej w ostatniej chwili.

Cały czas powraca pytanie, dlatego do wykonania tej operacji wybrano Polaków. Jak wyjaśnia Czempiński, żadna ze służb nie chciała się podjąć tego zadania, uważając ją za zbyt trudną i skomplikowaną, w związku z rosnącym reżimem w Iraku niemożliwą wypełnienia. Uznawano więc, że wywiad polski ma możliwość, ma wyszkoloną kadrę.

Foto: Archiwum RMF

07:25