Trzy osoby zginęły w czerwcu w wypadkach na przejazdach kolejowych. W lipcu było już osiem ofiar śmiertelnych. To właśnie podczas miesięcy letnich dochodzi do największej liczby tego typu wypadków. Zdaniem policji i kolejarzy to wtedy na drogach jest największy ruch. Co najmniej 95 procent tych wypadków powodują kierowcy.

Najczęściej do wypadków dochodzi na niestrzeżonych przejazdach. Na nich wydarzyło się prawie dwie trzecie wszystkich wypadków. Co czwarty wypadek zdarzył się na przejazdach przed którymi ostrzegają światła, co dziesiąty na pilnowanych przez szlabany.

Niestety, to kierowcy samochodów nieostrożnie wjeżdżają na przejazd myśląc, na przykład: jadę śmiało, o tej porze tędy pociąg nie jeździ, albo pociąg już przejechał, więc jadę, mimo, że świecą się czerwone światła. Najgorsze, że nie upewniają się, czy nie nadjeżdża pociąg gdy szlabany są podniesione - a kolejarze ostrzegają - być może dróżnik właśnie popełnił swój pierwszy w życiu błąd. Maszynista widząc samochód na przejeździe może tylko wcisnąć hamulec i czekać na zderzenie. Rozpędzony pociąg potrzebuje na wyhamowanie nawet jednego kilometra.

W Stanach Zjednoczonych w ubiegłym roku w takich wypadkach zginęło 250 osób, w Europie 600. W Polsce 51, ale rok wcześniej 38. Warto więc zbliżając się do przejazdu przypomnieć sobie hasło kampanii społecznej: "Zatrzymaj się - i żyj".