Dwuletnia Zuzia, która 3 listopada przeszła transplantację serca w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie Prokocimiu, dochodzi do siebie - informuje "Dziennik Polski". Jak twierdzą lekarze, dziewczynka rwie się do życia. Jest ruchliwa, trudno ją zbadać. Na razie jednak musi być pod ścisłym nadzorem po to, by nie dopuścić do odrzucenia przeszczepu przez jej organizm.

Z powodu obniżonej odporności leży w pokoju z nawiewem sterylnego powietrza. Wszystkich, czyli zarówno personel medyczny jak i rodziców, którzy do niej wchodzą, obowiązuje ścisły reżim - muszą stosować maski, czepki, rękawiczki i jednorazowe ubrania.

Transplantacja była dla Zuzi jedyną szansą na przeżycie. Dziewczynka przyszła na świat z wadami serca. Od urodzenia była pacjentką tego szpitala. Mimo wielkich starań lekarzy jej stan ulegał pogorszeniu. Kilkanaście razy musiano ją reanimować.

Zabieg transplantacji serca dziecka wykonał zespół Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego przy współpracy specjalistów ze Śląskiego Centrum Chorób Serca oraz Krakowskiej Kliniki Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii w Szpitalu im. Jana Pawła II.

Dobrze czuje się również kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej w Krakowie prof. Janusz Skalski, który 3 listopada, tuż przed operacją przeszczepienia serca Zuzi, doznał rozległego zawału.