Włodzimierz Cimoszewicz odmawia złożenia oświadczenia lustracyjnego. Były premier i marszałek Sejmu ma taki obowiązek jako pracownik naukowy wykładający na Uniwersytecie w Białymstoku oraz w Akademii Humanistycznej w Pułtusku.

Według Cimoszewicza rozciągniecie obowiązku lustracyjnego na setki tysięcy ludzi, z których ogromna większość to osoby prywatne, nie pełniące żadnych funkcji państwowych, jest oczywistym naruszeniem Konstytucji RP. Zdaniem byłego premiera, procedura lustracyjna w obecnej formie narusza godność ludzką.

Nawet perspektywa represji w postaci pozbawienia pracy nie może mnie zmusić do zachowania podważającego wartość tego, co przedstawiam młodym ludziom jako wzór do naśladowania - podkreślił Cimoszewicz.

Sześć lat temu, mimo wątpliwości Rzecznika Interesu Publicznego, sąd oczyścił Cimoszewicza z zarzutu współpracy z tajnymi służbami PRL. Z akt pisanych przez oficera wywiadu wynikało, że Cimoszewicz zgodził się przy wyjeździe za granicę w 1980 r. na współpracę z, jak to określił ów oficer, "naszą służbą". Sąd uznał, że Cimoszewicz rozumiał przez to służby MSZ.