Będzie partyjne śledztwo w sprawie parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, zarejstrowanych jako tajni współpracownicy SB. Z opublikowanych przez Instytut Pamięci Narodowej katalogów wynika, że Donald Tusk, Grzegorz Schetyna, Bogdan Klich czy Radosław Sikorski - to ministrowie rządu, których rozpracowywała Służba Bezpieczeństwa. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski był zarejestrowany jako kandydat na tajnego współpracownika bezpieki.

Z dokumentów IPN wynika, że trzynastu parlamentarzystów zostało zarejestrowanych przez tajne służby PRL-u jako współpracownicy. Byli to między innymi: poseł Jan Kuriata z Koszalina oraz senatorowie Marek Konopka, czy Zbigniew Pawłowicz.

Akta Instytutu Pamięci Narodowej zawierają też informację, że poseł PO Kazimierz Kutz podczas internowania w stanie wojennym podpisał deklarację o lojalności. Dzięki temu 21 grudnia 1981 roku zwolniono go z więzienia. Kutz zaprzeczył rewelacjom IPN. Poseł Platformy Obywatelskiej przyznał jednak, że zobowiązał się jedynie do przestrzegania przepisów administracyjnych. To był taki dokument, który mówił, że wyjdę pod warunkiem, iż zaprzestanę działalności antypaństwowej. Ja powiedziałem, że nigdy czegoś takiego nie podpiszę, no to oni po kilku godzinach przynieśli mi inny dokument do podpisania, w którym napisane było, że będę przestrzegał przepisów - powiedział poseł PO.

Oczywiście nie będziemy podejmować żadnych pochopnych działań, natomiast te osoby muszą bardzo szybko złożyć w klubie stosowne wyjaśnienia. Muszą wyjaśnić wszystkie okoliczności, porównamy ich zeznania i oświadczenia lustracyjne i wtedy być może podejmiemy decyzję. My nie chcemy procesów lustracyjnych, tylko wewnątrz partii to sprawdzić i spróbować wyjaśnić sytuację - zapowiedział Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO.

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski całkowicie bagatelizuje wpis dotyczący Kazimierza Kutza i to, że miał podpisać deklarację lojalności. Jak mówi Komorowski wiele osób tak robiło, by uniknąć internowania, a potem skutecznie działało w opozycji. Marszałka Sejmu zupełnie nie ekscytują hasła typu „TW”, „kontakt operacyjny”, „kandydat na tajnego współpracownika”, bo jak mówi, same wpisy w katalogach IPN nic nie mówią o losach i decyzjach ludzi.

Nie znamy wszystkich okoliczności i nie można pod jeden szynel podciągać wszystkich życiorysów z okresu PRL - powiedział Komorowski. Dodał, że ktokolwiek na podstawie samych wpisów ewidencyjnych SB wydaje dziś wyroki, nie ma pojęcia o czasach PRL-u.