Przez ponad dwa tygodnie po śmierci Barbary Blidy, Centralne Biuro Śledcze podsłuchiwało dziennikarza Gazety Wyborczej Wojciecha Czuchnowskiego, który pisał o tej sprawie - pisze "GW". Dzięki podsłuchowi CBŚ znało ruchy dziennikarza, często wiedziało też, co będzie pisał w rzeczonej sprawie.

Kontrola telefonu trwała od 24 kwietnia do 10 maja 2007 - to istotny okres, bo 25 kwietnia samobójstwo popełniła Barbara Blida. Jak pisze gazeta, nawet jeżeli założenie podsłuchu nie miało związku z planowaną akcją ABW u byłej posłanki SLD, to nic nie zmienia faktu, że przez ponad dwa tygodnie policja miała duży wgląd w to, co w związku z tą sprawą dzieje się w redakcji największej gazety, która jest krytyczna wobec rządów PiS.

Podsłuch był zarejestrowany jako "NN", czyli osoba nieznana. Choć na taką akcję musiał dać zgodę prokurator generalny lub okręgowy, a po pięciu dniach sąd, w opisywanym przypadku nic takiego nie nastąpiło. Po przeanalizowaniu zapisów z logowania telefonu w stacjach bazowych telefonii komórkowej, policja mogła znać także każdy ruch Czuchnowskiego.