Ostateczny izraelsko-palestyński układ pokojowy może zostać wynegocjowany w ciągu kilku dni - podały źródła zaznajomione z przebiegiem rozmów. Główny problem stanowi kwestia palestyńskich uchodźców i, w pewnym stopniu, także przyszły status Jerozolimy.

Anonimowy informator powołuje się na rosnący optymizm w delegacji palestyńskiej, której członkowie w wystąpieniach publicznych wypowiadali się wcześniej z ogromną dozą pesymizmu na temat rezultatów szczytu, zwołanego przed sześciu dniami przez prezydenta Billa Clintona. Jak wynika z tych relacji obie strony pracują obecnie nad końcowym porozumieniem.

Zmiana nastrojów w ekipie palestyńskiej nastąpiła po rozmowach o statusie Jerozolimy, którą obie strony uważają za swoją stolicę. Palestyńczycy nie zdradzili szczegółów. Avraham Burg, rzecznik izraelskiego parlamentu, mówił natomiast w mijającym tygodniu zarówno o "powiększeniu jak i skurczeniu się" Jerozolimy - zabieg ten miał polegać na włączeniu żydowskich osad w obręb granic miasta, ale i wyłączeniu z nich istniejących dzielnic palestyńskich, poza strefę kontrolowaną przez Izrael.

USA, jako gospodarz szczytu, wprowadziły od samego początku rokowań w Camp David ścisłą blokadę informacyjną. Przedstawiciele strony izraelskiej wcześniej powiedzieli jedynie, że rozmowy są "bardzo trudne" i że nie widać w nich przełomu. Gadi Baltiansky, rzecznik premiera Izraela oświadczył, że Ehud Barak jest gotów pozostać w Camp David dwa tygodnie, jeśli okaże się to konieczne dla osiągnięcia porozumienia.

08:00