Chińskie konsorcjum Covec do 30 maja ureguluje płatności wobec wykonawców A2. Przedstawiciele firmy w piśmie do resortu infrastruktury zobowiązali się też do "pilnego przywrócenia szybkiego tempa prac na budowie". Covec przestał płacić podwykonawcom i poprosił ich o wstrzymanie prac. GDDKiA zagroziła zerwaniem kontraktu.

Zobacz pismo prezesa Covec-u Yuanminga Fanga

Chińczycy zapewniają, że termin wykonania pozostaje zgodny z umową z 2009 roku.

Jak ustalił reporter RMF FM, ambasador Chin Sun Yuxi otrzymał pismo z GDDKiA i został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Lech Witecki, szef GDDKiA napisał, że po audycie budowy autostrady A2, odnotowano opóźnienia, które zagrażają oddaniu trasy na czas i zapewnieniu przejezdności na Euro. W związku z tym drogowcy mają prawo odstąpić od umowy i zażądać wypłaty odszkodowania oraz kar umownych. W sumie może chodzić o nawet 740 milionów złotych.

Urzędnicy do sumy kar i odszkodowań dodali bowiem koszty dokończenia budowy przez inną firmę. Te na pewno będą wyższe, niż proponowali Chińczycy. Do kosztów dochodzi także brak wpływów z opłat od kierowców, jeśli autostrada nie powstanie. Nie bez znaczenia jest także fakt, że firma Covec zostałaby po ewentualnym zerwaniu kontraktu wykluczona ze wszystkich przetargów w Polsce na 3 lata. Umowa na A2 to dla Chińczyków przepustka do inwestycji w całej Europie. Dlatego nasi urzędnicy liczą, że ten kontrakt uda się jeszcze uratować.

Covec podpisał kontrakt we wrześniu 2009 roku. Od tego czasu znacznie zdrożało paliwo, a to nawet 40 proc. kosztów transportu. Wartość kontraktu tymczasem nie rośnie, więc niewykluczone, że samym Chińczykom zależy na nagłośnieniu kłopotów.

W ten sposób Chińczycy mogą próbować podwyższyć swoje wynagrodzenie od GDDKiA. Podobny zabieg nie udał się jednak na budowie innej autostrady i tamten kontrakt został zerwany.