Poprosiłem Donalda Tuska o pomoc, dlatego że jestem odpowiedzialnym politykiem - mówił w niedzielę wiceprzewodniczący PO Borys Budka odnosząc się do zmian w kierownictwie Platformy. Podkreślał, że dla niego ważniejsze jest zwycięstwo niż indywidualna kariera.

W sobotę podczas posiedzenia Rady Krajowej PO, Borys Budka zrezygnował z funkcji szefa PO, a z funkcji wiceszefów Ewa Kopacz i Bartosz Arłukowicz. Następnie Donald Tusk i Borys Budka zostali wybrani na wiceprzewodniczących PO, a zadania przewodniczącego Platformy wykonuje od tego momentu Tusk, jako najstarszy wiekiem wiceszef partii.

Budka w niedzielę na antenie TVN24 był pytany o zmiany w kierownictwie PO. Jestem realistą. Widziałem, że potrzebujemy dodatkowego impulsu, potrzebujemy człowieka, który jest rozpoznawalny nie tylko w Polsce, ale jest liderem Europejskiej Partii Ludowej, doświadczonego przewodniczącego Rady Europejskiej, ale przede wszystkim człowieka, który zna się świetnie na polityce, który ma niesamowitą wiedzę, energię i wie, jak wygrywać z PiS-em. Dlatego poprosiłem Donalda Tuska, żeby wrócił do Polski i nam pomógł, pomógł Polsce pogonić tych, którzy sieją zło, pogonić tych, którzy mogą realnie wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej i pomóc wygrać te wybory - mówił.

Cieszę się, że Donald Tusk zgodził się, że będzie osobą, która przez najbliższe 2,5 roku do wyborów będzie bardzo aktywnie pracowała, a ja jestem jednym tych, którzy będą mu bardzo mocno pomagali - mówił wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.

Budka podkreślał kilkukrotnie, że jako przewodniczący to on zwrócił się do Donalda Tuska o pomoc. Poprosiłem o tę pomoc, bo dla mnie ważniejsze niż indywidualne kariery, ważniejsze niż indywidualne aspiracje czy zajmowane stanowiska, jest zwycięstwo, jest powrót do normalności - mówił.

Poprosiłem Donalda Tuska o pomoc, dlatego że jestem odpowiedzialnym politykiem. Nie za siebie, nie za moich najbliższych współpracowników, ale za to, by zmienić Polskę, za to, by Platforma Obywatelska mogła zapewnić wygraną w tych wyborach i za to jestem po prostu Donaldowi wdzięczny, że zdecydował się na taki ruch - podkreślał.