Na wrocławskim osiedlu Różanka właściciel czarnego BMW znalazł pod samochodem bombę domowej roboty. Policja podejrzewa, że to dalsza część porachunków między gangami.

Ładunek został znaleziony pod samochodem należącym do 22-letniego wrocławianina Damiana B. Powiadomił on policję o znalezisku, twierdząc, że nie wie kto mógł to zrobić i dlaczego.

Akcja policji trwała ponad 3 godziny, gdyż istniało duże zagrożenie dla ludzi. Samochód, pod którym właściciel znalazł bombę, stał na podwórku między blokami mieszkalnymi. Policja wraz z saperami unieszkodliwiła ładunek. Gdyby bomba wybuchła, mogłaby zmieść wszystko w promieniu kilkunastu metrów. Jak powiedział st. sierż. Beata Tobiasz mężczyzna nigdy nie był karany, ani notowany.

Z mieszkańcami osiedla rozmawiał reporter RMF Robert Włodarek:

Koledzy gangstera

Nieoficjalnie wiadomo, że oprócz Damiana D. samochodem jeździli jego dwaj bracia, powiązani najprawdopodobniej z jednym z wrocławskich gangów. Bomba została zamontowana dokładnie tak samo, jak ta umieszczona w grudniu ubiegłego roku pod samochodem 31-letniego Piotra Sz. - domniemanego szefa gangu. Wtedy jego mercedes wyleciał w powietrze, ale właścicielowi nic się nie stało i nawet nie zawiadomił policji o zdarzeniu.

Miesiąc później - w styczniu tego roku - Piotr Sz. został postrzelony w centrum rekreacyjnym na obrzeżach Wrocławia. Bandyci oddali w kierunku Sz. 4 strzały, ale tylko 2 kule raniły mężczyznę w nogę i brzuch. Tuż po zdarzeniu sprawcy odjechali samochodem. Rzecz działa się na oczach kilkunastu świadków, którzy w tym czasie przebywali w centrum.

Policja podejrzewa, że może chodzić o kolejne porachunki między złodziejami samochodów. Piotr Sz. był już notowany na policji w związku z kradzieżami samochodów. Mężczyzna jeździł ekskluzywnymi samochodami, choć oficjalnie pracuje w jednej z państwowych firm na terenie Wrocławia.

16:15