Elżbieta Bieńkowska ma wielkie szanse na funkcję, o której wszyscy polscy politycy mogą tylko pomarzyć. Jak podaje dzisiejszy „Fakt” to nie Radosław Sikorski - formalnie zgłoszony kandydat rządu - a Elżbieta Bieńkowska zostanie nowym polskim komisarzem. Przed sobotnim szczytem w Brukseli karty zostały już rozdane.

Jak donosi najnowszy "Fakt" informacja została potwierdzona w trzech niezależnych źródłach. Bieńkowska bardzo nie chciała, także ze względu na rodzinę, ale już pogodziła się z tym tak, jak kiedyś z zostaniem ministrem a potem wicepremierem - przyznaje jeden ze współpracowników wicepremier - czytamy w piątkowym wydaniu.

Źródło w Brukseli przyznaje, że kobieta-komisarz gwarantuje Polsce najlepszą tekę, a Donald Tusk nie chciał w składzie komisji ponownie Danuty Huebner. Zresztą coraz bardziej realne staje się, że sam premier przeniesie się do Brukseli - twierdzi informator z Europejskiej Partii Ludowej. Gdy Jean-Claude Juncker (60 l.) dostał kandydatury na komisarzy, okazało się, że zaledwie 5 z nich to kobiety.

Bieńkowska ma w Unii doskonałe notowania. "To unijna prymuska! Polska jako pierwsza przedstawiła szczegółowe plany rozdzielenia środków unijnych z nowej perspektywy budżetowej. Bieńkowska zrobiła to tak szybko, że komisja nie była jeszcze gotowa do ich przyjęcia i poprosiła Warszawę o zwłokę" - opowiada źródło "Faktu" w Komisji Europejskiej. Potwierdza tym samym informacje płynące z resortu Bieńkowskiej - jej odejście nie zagraża żadnym ważnym projektom rozwojowym.

Jak zauważa "Fakt" gorzej będzie z planami transportowymi, bo przetargów na kolejne odcinki dróg ekspresowych a szczególnie inwestycji w kolej trzeba bardzo pilnować.