Pięcioletnie dziecko wyczerpane, głodne, z odmrożeniami przywiozła do szpitala w Lęborku jego matka. Kobieta tlumaczyła, że dziecko jest w takim stanie, bo ona nie ma pieniędzy na opał.

Chłopca do szpitala przywiozła matka, gdy zorientowała się, że z dzieckiem dzieje się coś niedobrego. Mateusz był w bardzo ciężkim stanie. Temperatura jego ciała nie orzekraczała 34 stopnii Celsjusza. "Jak pielęgniarka włożyła termometr, to w ogóle nie można było oznaczyć temperatury. Ma takie pęcherze na stopach, to po odmrożeniu. No i widać, że dziecko wygłodzone" – powiedziała jedna z pielęgniarek. Teraz pięcioletni Mateusz leży na oddziale dziecięcym. Ma opatrunki na dłoniach i stopach. Na szczęście życiu dziecka nic już nie grozi. Jednak jak oceniają lekarze jego powrót do zdrowia zajmie sporo czasu. Mateusz cierpi na porażenie mózgowe i jest niewidomy; wymaga stałej opieki. Matka wyznała, że od kilku tygodni nie ogrzewa pomieszczeń w których mieszka, bo nie ma pieniędzy na opał. Chłopcy z rodzicami mieszkają w popegeerowskej wsi. Sąsiedzi nie znają tej rodziny lub wolą się nie wypowiadać. Jeden z mężczyzn wyznał reporterowi sieci RMF FM, że widział Mateusza jak godzinami czekał na zmianę pieluchy. Sprawą zajęła się policja. "To jest bardzo trudna sprawa. Pierwszy raz się z taka sprawą spotykam" – powiedział podinspektor Leszek Zieniewicz. Jeśli okaże się, że rodzice zaniedbują Mateusza grozi im nawet do 5 lat więzienia.

To nie pierwszy taki przypadek w ostatnich tygodniach. Niedawno do szpitala w Chorzowie trafiła dwójka dzieci z odmrożeniami. Mieszkanie w ogóle nie było ogrzewane, ponieważ ojciec zabronił matce palić w piecu. Natomiast w krakowskim sadzie sędzia podwyższył karę dla okrutnej matki, która zostawiła swoje niepełnosprawne dziecko na balkonie - na mrozie. Spędzi ona w więzieniu - nie trzy - a pięć lat.

foto RMF FM

15:15