Powołali go i zniknął - Bartosz Arłukowicz, jeszcze miesiąc temu parlamentarna gwiazda lewicy, a dziś pełnomocnik rządu ds. wykluczonych. Nasi reporterzy, Agnieszka Burzyńska i Tomasz Skory, sprawdzili rezultaty działań Arłukowicza w największych organizacjach pomagających wykluczonym i usłyszeli, że żadna z nich nie miała kontaktu z nowym ministrem. W Kancelarii Premiera także trudno go złapać.

Wszyscy podejrzewali, że stanowisko nie powstało z potrzeby serca i dziś mamy potwierdzenie. Nie mamy kontaktu z panem Arłukowiczem, on też się do nas nie odzywał - tłumaczy szef Fundacji Brata Alberta, który dodaje, że głównym partnerem w rządzie jest dla niego ministerstwo polityki społecznej. Była nadzieja, że pełnomocnik rządu ds. wykluczonych skontaktował się choć z Pomorskim Forum na Rzecz Wychodzenia z Bezdomności, gdyż owa organizacja wysłała apel do premiera o przyjęcie całej strategii rozwiązywania problemu. Jednak odpowiedź brzmi: zero kontaktu.

Po paru dniach triumfu związanego z transferem zainteresowanie publiczności się od Arłukowicza odwróciło. Wszyscy teraz zajmują się sprawą Kluzik - Rostkowskiej i PJN-u, tak samo nieważną jak Arłukowicz, jednak zabawniejszą, bo kompletnie już pozbawioną sensu i znaczenia. Po miesiącu urzędowania, ministra ds. wykluczonych nie umieszczono nawet na stronie internetowej rządu. Stara się podobno jak może, ale co robi - nie mówią oficjalnie nawet jego doradcy, bo tę cenną wiedzę chowają na specjalną konferencję, której termin trzeba uzgodnić w rządzie. Wygląda to wszystko tak, jakby gwiazdę Arłukowicza wciągnęła jakaś inna, większa i nie lubiąca konkurencji.