5 lat więzienia grozi kierowcy autobusu, który w marcu tego roku w Świdnicy na Dolnym Śląsku zignorował znaki i wbił prowadzony pojazd w wiadukt. Rannych zostało czterdzieścioro uczniów, którzy jechali na wycieczkę do teatru. Dzisiaj do sądu ma trafić akt oskarżenia przeciwko kierowcy.

Tuż po wypadku kierowca tłumaczył, że przejazd był źle oznakowany. Tym wątkiem śledztwa zajęła się prokuratura w Wałbrzychu. Wyniki jej pracy mają być znane do końca roku. Wtedy okaże się, czy urzędnicy wystarczająco zadbali o oznakowanie niskiego wiaduktu.

Jak ustalili biegli badając wtedy miejsce wypadku, o niskim przejeździe informowała tylko jedna, słabo widoczna tablica. Chodzi o znaki B-16, które zakazują ruch pojazdów o określonych wysokościach. Taki znak w dniu wypadku był tylko jeden i to prawie 400 metrów przed wiaduktem. A powinno być ich kilka: przed każdym skrzyżowaniem, tuż przed wiaduktem i na samym wiadukcie. Jeżeli okaże się, że odpowiedzialny za to urzędnik nie dopełnił swoich obowiązków grozić mu mogą 3 lata więzienia.