12 ofiar śmiertelnych i kilkadziesiąt wywróconych jachtów i łódek. Tak wyglądał bilans białego szkwału, który przeszedł nad Mazurami dokładnie pięć lat temu. Od tego czasu bezpieczeństwo żeglarzy w tym rejonie znacznie się poprawiło.

Rok po białym szkwale w mazurskich portach pojawiły się tablice informujące o stanie pogody na następne 24 godziny. Żeglarze przed wypłynięciem mogą sprawdzić, co ich czeka na wodzie. Na szlaku, bojami kardynalnymi, oznaczono wszystkie mielizny. Od trzech lat funkcjonuje również usługa sms meteo.

Najważniejsza inwestycja poprawiająca bezpieczeństwo na wodzie pojawiła się w ubiegłym sezonie. Na brzegach jezior stanęło 17 masztów ostrzegawczych, które pulsującym światłem informują o niepogodzie i niebezpieczeństwie. Według żeglarzy system ten jest potrzebny, jednak nie zawsze funkcjonuje poprawnie. Wczoraj widząc pulsujące światło spłynęliśmy do portu, ale po burzy sygnał był jeszcze nadawany przez trzy godziny, a pogoda była dobra - mówi naszemu reporterowi Piotrowi Bułakowskiemu żeglarz z Giżycka.

Jak się jednak okazuje, nie wszyscy wiedzą, że taki system w ogóle funkcjonuje. Jedna z załóg zapytała mnie dlaczego te maszty tak pulsują - zdradza sternik z Gdyni. W portach powinny być informacje wyjaśniające, jak to działa - dodaje.

Maszty ostrzegawcze wysyłają pulsujące znaki świetlne. Ważna jest ich częstotliwość. Sygnał 40 błysków na minutę oznacza: uwaga, spodziewane burze i wiatr bez wskazania dokładnego czasu i miejsca załamania pogody. Natomiast 90 błysków na minutę oznacza bezpośrednie niebezpieczeństwo, czyli alarm, występowanie burzy oraz silnego wiatru. W przypadku najszybszych błysków trzeba niezwłocznie zdjąć żagle i na silniku dopłynąć do najbliższego brzegu.

Biały szkwał to potoczne określenie nagłego, silnego wiatru, który może uderzyć nawet przy zupełnie bezchmurnym niebie. Pięć lat temu żywioł miał prędkość 12 stopni w skali Beauforta, wywrócił prawie 40 jachtów i łodzi. Utopiło się wówczas 12 osób.