Podczas transportu ciężarnej 30-latki na blok operacyjny doszło do zatrzymania akcji serca - takie informacje ujawnia Prokuratura Regionalna w Katowicach, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci kobiety. Ciężarna miała mieć przeprowadzone cesarskie cięcie.

Według ustaleń śledczych kobieta w 22. tygodniu ciąży źle się czuła i najpierw zgłosiła się do ginekologa. Dostała skierowanie do szpitala, do którego przyjechała następnego dnia rano.

W wyniku wstępnych badań stwierdzono, że płód jest żywy. U pacjentki potwierdzono poziom CRP i zastosowano antybiotyk - przekazała prokurator Agnieszka Wichary.

Następnego dnia wczesnym rankiem ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobiety, wykonano jej USG i okazało się, że płód obumarł.

Zapadła decyzja o przeprowadzeniu cesarskiego cięcia, ale w drodze na blok operacyjny kobieta zmarła.

Śledczy podkreślają, że śledztwo jest na wczesnym etapie. Aby wyjaśnić sprawę, konieczne są dodatkowe badania i przesłuchania kolejnych świadków m.in. personelu medycznego i osób, które przebywały z pacjentką w jednej sali.

Kontrola szpitalu w Pszczynie

Według radczyni Jolanty Budzowskiej, pełnomocniczki rodziny zmarłej pacjentka w trakcie pobytu w szpitalu w wiadomościach wysyłanych do bliskich relacjonowała, że "zgodnie z informacjami przekazywanymi jej przez lekarzy, przyjęli oni postawę wyczekującą, powstrzymując się od opróżnienia jamy macicy do czasu obumarcia płodu, co wiązała z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwość legalnej aborcji".

Po śmierci 30-latki minister zdrowia zlecił przeprowadzenie kontroli w szpitalu w Pszczynie.

Szpital powiatowy w Pszczynie także wydał oświadczenie w sprawie. "Łączymy się w bólu z wszys­tkimi, których tak jak nas dotknęła śmierć naszej Pac­jen­tki. Szczegól­nie z Jej Bliskimi. Ciąża, poród i połóg od wieków postrze­gane są przez medyków jako jedne z najtrud­niejszych momen­tów życia kobi­ety. Postęp medy­cyny znacznie ograniczył ryzyka w tym zakre­sie, ale, niestety, cią­gle jeszcze ich nie wykluczył" - napisano.

"Jedyną przesłanką kieru­jącą postępowaniem lekarskim była troska o zdrowie i życie Pac­jen­tki oraz Płodu. Lekarze i położne zro­bili wszys­tko co było w ich mocy, stoczyli trudną walkę o Pac­jen­tkę i jej Dziecko. Całość postępowa­nia medy­cznego podlega oce­nie proku­ra­torskiej i nie można w tej chwili fer­ować żad­nych wyroków. Bardzo liczymy na to, że rzetel­nie i ucz­ci­wie prowad­zone postępowanie proku­ra­torskie poz­woli wskazać przy­czyny śmierci Pac­jen­tki oraz jej Dziecka" - zaznaczono.

"Osobną sprawą jest ocena stanu prawnego w zakre­sie dopuszczal­ności prz­ery­wa­nia ciąży. W tym miejscu należy jedynie pod­kreślić, że wszys­tkie decyzje lekarskie zostały pod­jęte z uwzględ­nie­niem obow­iązu­ją­cych w Polsce przepisów prawa oraz stan­dardów postępowania" - napisano w stanowisku.

Wyrok TK w sprawie aborcji

Przepisy prawa dotyczącego aborcji zostały zmienione na skutek wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku.

Wcześniej obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana tzw. kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: w sytuacji, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego (gwałt, kazirodztwo) oraz w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Jedynie ta ostatnia przesłanka została uznana przez TK za niekonstytucyjną. Przepisy nadal dopuszczają możliwość przerywania ciąży w przypadku, gdy stanowi ona zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety, a także gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża jest skutkiem czynu zabronionego m.in. gwałtu.

Jak pisze OKO.press, przed rezydencją prezes TK Julii Przyłębskiej przyklejono klepsydrę 30-latki, która zmarła w Pszczynie. "Do tej śmierci doprowadziło polskie prawo antyaborcyjne. Ona też miała serce, która ciągle biło" - napisano. 





Opracowanie: