Dwóch nastolatków z warszawskiego Ursynowa uratowało 3-latka, który wymknął się spod opieki dziadka i jechał elektrycznym autkiem w kierunku ruchliwej ulicy.

Do zdarzenia doszło kilka dni temu przy ul. Koński Jar na warszawskim Ursynowie. 12-letni Maciek oraz jego rówieśnik Ilias w pewnym momencie zauważyli dziecko jadące białym elektrycznym samochodem. Mały chłopiec był bez opieki, nie patrząc na nic, jechał w kierunku ruchliwej ulicy, na której o tej godzinie panował spory ruch - mówi rzecznik Komendy Rejonowej Policji Warszawa II Robert Koniuszy.

12-latkowie, widząc, że za chwilę może dojść do tragedii, nie zawahali się ani chwili i ruszyli w kierunku małego auta. Podbiegli do małego podróżnika i zatrzymali go, kiedy ten dojeżdżał praktycznie do krawędzi ulicy. Następnie poprosili przechodzącą w pobliżu kobietę o wezwanie policjantów - opowiada rzecznik.

Po kilku minutach od zgłoszenia na miejscu pojawili się funkcjonariusze. Chłopcy opowiedzieli policjantom, co się stało. Natomiast 3-latek powiedział, że był na spacerze z dziadkiem oraz swoim bratem i teraz nie wie, gdzie oni są - mówi Koniuszy.

Przy dziecku nie było żadnych informacji, za pośrednictwem, których można by było odszukać jego opiekuna. Funkcjonariusze razem z nastolatkami rozpoczęli poszukiwania dziadka 3-latka. 72-letni mężczyzna był na pobliskim osiedlu między blokami. Był bardzo zdenerwowany i szukał swojego wnuka. 72-latek podziękował chłopcom oraz policjantom i przeprosił za całe zamieszanie, po czym wyjaśnił, że opiekował się 3-latkiem i jeszcze jednym wnukiem i nagle stracił z oczu młodszego z nich - relacjonuje policjant.