Zarzut zabójstwa usłyszał Emil B. – 15-latek, który w maju w szkole w warszawskim Wawrze śmiertelnie ranił nożem o rok starszego kolegę - dowiedział się reporter RMF FM. Do tragedii doszło 10 maja. Najpierw doszło do kłótni, potem bójki, w trakcie której padł śmiertelny cios.

Jak się nieoficjalnie dowiedział dziennikarz RMF FM, już na etapie przedprokuratorskim nastolatek nie przyznawał się do zarzutów. W prokuraturze odmówił składania zeznań.

Prokuratura zdecydowała się na wiosek o areszt, co nie jest oczywiste przy tak młodych sprawcach.

Prokuratorzy obawiają się, że na wolności Emil B. mógłby wpływać na świadków, których wielu trzeba będzie przesłuchać.

Młodocianemu, inaczej niż dorosłemu, za zabójstwo grozi maksymalnie 25 lat więzienia. Wobec takiego sprawcy nie można orzekać dożywocia. W praktyce, jak usłyszeliśmy, sądy stosują łagodniejsze wyroki kierując się zasadą - lepiej wychowywać, niż karać.

Zaczęło się od kłótni

Do tragedii doszło 10 maja tego roku w szkole podstawowej nr. 195 im. Króla Maciusia I w warszawskim Wawrze.

Napastnik i ofiara chodzili do innych klas. Sprawca uczęszczał do oddziału gimnazjalnego, a uczeń ugodzony nożem - do podstawówki.

Do kłótni, a potem bójki, podczas której padły śmiertelne ciosy, doszło podczas przerwy na korytarzu. 

Po tragedii przed szkołą pojawiło się kilkadziesiąt osób, to zarówno policjanci i mieszkańcy Wawra. Wszyscy byli zszokowani. Czegoś takiego nikt się nie spodziewał, żeby coś takiego się stało - mówiła dziennikarzowi RMF FM jedna z uczennic.

Moja córka była bliska tego wszystkiego, widziała to. Na razie jest u psychologów - relacjonował nam z kolei jeden z rodziców. 

Jak doszło do tej tragedii?

Opracowanie: