W Polsce brakuje 130 tysięcy zawodowych kierowców. Taki jest wniosek z danych Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska. Powodem jest między innymi powrót na Ukrainę części kierowców z tego kraju.

Według prezesa Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska Macieja Wrońskiego, sytuację mogliby poprawić kierowcy z dalekich państw takich jak Turcja, Indie, Filipiny, Indonezja czy nawet Bangladesz. By to się udało, zniknąć muszą według niego formalne bariery w zatrudnianiu kierowcy. Mamy niestety wiele barier związanych z uzyskaniem wizy. Nawet jeżeli dla potencjalnego pracownika uzyskamy zezwolenie na pracę w Polsce, musi uzyskać wizę. A tu musi się zapisać i oczekiwać nawet do sześciu miesięcy. Jeżeli ktoś szuka pracy za granicą, a tu za pół roku będzie miał uruchomiony proces wizowy, podejrzewam, że przyjmie ofertę z innego państwa, gdzie procedury odbywają się znacznie szybciej - przekonuje w rozmowie z RMF FM Maciej Wroński. 

Transportowcy apelują o przyspieszenie procedur i podają argument, że problem z pozyskiwaniem kierowców z Ukrainy będzie coraz większy. Część kierowców zapowiada, że gdy skończy się wojna na terytorium Ukrainy, wrócą do swojej ojczyzny, by odbudowywać kraj. Tam też będą potrzebni pracownicy - dodaje szef Związku Transport i Logistyka Polska.

"Kierowców brakuje także przez puste przewozy"

Przedstawiciele firm transportowych dodają też, że jednym ze sposobów na zmniejszenie luki kierowców zawodowych byłoby zmniejszenie tak zwanych pustych przewozów. Obecnie tak określić można nawet jedną piątą (20 proc.) wszystkich przewozów z Europie, ponieważ nie generują zysku. Gdyby zlikwidować puste przewozy, nie odczuwalibyśmy braku kierowców - zaznacza Maciej Wroński.

Transportowcy podają przykład zapisów, jakie są w unijnym Pakiecie Mobilności. Zgodnie z nimi, obecnie ciężarówka jeżdżąca przez Europę musi raz na osiem tygodni wrócić do kraju, w którym siedziba ma jej firma. Tego typu zapisy również są powodem pustych przebiegów - dodaje Maciej Wroński.