Tomasz Skory: Pamięta pan jeszcze kwiecień 1997 roku, razem z Leszkiem Millerem przygotowywaliście kraj do wichury, która nie nastąpiła. Miała przewracać samochody, wywracać drzewa z korzeniami.

Zbigniew Sobotka: Pamiętam.

Tomasz Skory: I nie czuje się pan zakłopotany, kiedy po tamtym falstarcie Polska dała się zaskoczyć śnieżycy?

Zbigniew Sobotka: Zaskoczyć to jest zbyt wielkie nadużycie powiedziałbym. Chciałbym powiedzieć, że tego typu zjawiska jakimi są śnieżyce występują w wielu krajach o bogatszej infrastrukturze – tam też sobie nie wszyscy radzą.

Tomasz Skory: Pan pokazuje na innych i mówi, że też sobie nie radzą. To nie jest wytłumaczenie.

Zbigniew Sobotka: Ja chciałem tylko powiedzieć panu, że to jest zjawisko dość powszechne na świecie i występują różnego rodzaju kataklizmy.

Tomasz Skory: Śnieg w styczniu nie powinien dziwić, ale myśli pan, że obywatelom w zaspach podoba się to, że rząd na przykład wczoraj przez cały dzień kryzysu, cały czas dyskutuje o błędach poprzedników, mówi o bilansie otwarcia, potem stawia ultimatum Radzie Polityki Pieniężnej, a zespół reagowania kryzysowego zbiera się dopiero wieczorem?

Zbigniew Sobotka: Chcę panu powiedzieć, że w Polsce funkcjonują służby publiczne, które bez względu na to, czy sztab w Warszawie się zbiera czy nie one funkcjonują i działają.

Tomasz Skory: A to wtedy nie byłoby potrzebne wysłane po posiedzeniu tego zespołu pilne pismo ministra spraw wewnętrznych do wojewodów, a takie pismo zostało wysłane.

Zbigniew Sobotka: Kiedy sytuacja zmienia się z charakteru lokalnego na wymiar ogólnopolski, na szerszy zasięg, wówczas odpowiednie systemy włączają się w porę w rozwiązywanie tego problemu.

Tomasz Skory: Czyli sytuacja zmieniła się około godziny 17, kiedy zebrał się ten sztab.

Zbigniew Sobotka: Przesada. Od samego rana w dni powszednie minister nie traci kontaktu ze swoimi służbami. Działają służby profesjonalne, jak Straż Pożarna, Policja, Straż Graniczna, Ochotnicze Straże Pożarne – ten system funkcjonuje.

Tomasz Skory: Panie ministrze, zostawmy to co było, bo to już nie do naprawienia. Minister spraw wewnętrznych zalecił wojewodom korzystanie z pomocy wojska. Dlaczego tak niewielu wojewodów korzysta z tej pomocy – zaledwie trzech?

Zbigniew Sobotka: Bo to jest też kwestia potrzeb.

Tomasz Skory: Te potrzeby są ewidentne. Mamy odcięte od świata miejscowości.

Zbigniew Sobotka: Panie redaktorze, chcę panu powiedzieć, że gdybyśmy na trasie katowickiej co metr ustawili żołnierza z łopatą, to i tak ta sytuacja miałaby miejsce, bo wystarczy, że jeden TIR stanie w poprzek, a ustawia dwudziesto kilometrowy korek. A ta część, którą się nie jeździ na bieżąco zostanie zasypywana. To jest sytuacja zmienna i chcę powiedzieć, że w dniu dzisiejszym jest już zdecydowanie lepiej.

Tomasz Skory: Bo nie pada.

Zbigniew Sobotka: Nie jest to tylko wynik tylko tego, że już nie pada, aczkolwiek z tego się bardzo cieszymy.

Tomasz Skory: A czy nie stąd ta powściągliwość wojewodów w wykorzystaniu wojska, że musieliby po prostu zwyczajnie zapłacić za zużytą benzynę, za użycie sprzętu?

Zbigniew Sobotka: Ja myślę, że w takich sytuacjach o pieniądzach myśli się najpóźniej. Ja myślę, że to nie jest główna przesłanka, dlaczego żołnierze nie sięgają po tego typu rozwiązania. Tam, gdzie była tego typu potrzeba, na przykład Radomsko, Bełchatów, Tomaszów – tam trzeba było użyć ciężkiego sprzętu i wojska, i to wojsko zostało użyte.

Tomasz Skory: Wojewodowie mają dbać o przejezdność dróg, to należy do ich statutowych obowiązków, a ta przejezdność nie jest zapewniona wcale w tym kraju. Można by ją zapewnić przy pomocy wojska i nie myśleć o pieniądzach.

Zbigniew Sobotka: Myślę, że nie tylko przy pomocy wojska i nawet gdybyśmy użyli wielu tysięcy wojska, to przecież ta sytuacja nie zmieni się z minuty na minutę. Wojsko jest po to, by przywracać te dobre warunki, by stworzyć warunki do transportu, do dostarczania ludziom energii elektrycznej, żywności i tak dalej.

Tomasz Skory: Panie ministrze, czy potrafi pan określić ile miejscowości jest jeszcze odciętych od świata, ilu osobom udzielono pomocy, ile sprzętu bierze udział w akcji?

Zbigniew Sobotka: Oczywiście główną orientację posiadamy. Ja mogę powiedzieć o głównych drogach i te tylko w województwie łódzkim i warmińsko-mazurskich są jeszcze nieprzejezdne w niektórych miejscach. Natomiast generalnie sytuacja porządkuje się. Gorzej jest z drogami wojewódzkimi i z drogami powiatowymi, ale oczywiście znajdują się jeszcze drogi całkowicie odcięte. Tam gdzie mamy taką informację, natychmiast udziela się pomocy, i czy to Państwowa Straż Pożarna, czy Ochotnicze Straże Pożarne, nie tylko transportem kołowym, ale tam gdzie potrzeba sanie…

Tomasz Skory: Jeśli pan pozwoli, a propos tej informacji, nie czuje się pan zakłopotany, że nawet członkowie sztabu antykryzysowego informacje o sytuacji biorą na przykład od nas z radia?

Zbigniew Sobotka: Nie, nie czuję się zakłopotany i uważam, że to wzajemne uzupełnianie się informacją. Wie pan, najczęściej jest tak, że kierowcy jadący samochodami mają radia i tego radia się słucha. Bardzo często martwi mnie nawet to, że zmieniliście godzinę nadawania wiadomości, bo tak to korzystałem z wielu innych radiostacji.

Tomasz Skory: Na razie według prognoz, czekają nas kolejne dni mrozów. Czy kiedy śnieg stopnieje czeka nas powódź? Bierze pan to pod uwagę?

Zbigniew Sobotka: Bierzemy to pod uwagę, w dniu dzisiejszym na posiedzeniu sztabu dokonaliśmy takiej analizy, na bieżąco będzie ta sytuacja monitorowana. Przygotowujemy się do takich rozwiązań, no bo wiadomo, że jeśli jest śnieżyca i przyjdzie gwałtowna odwilż, to spłynie. Jeżeli dojdzie do tego, że dzisiaj zapowiada się dwudziestopięciostopniowe mrozy, to należy się liczyć z tym, że będzie kra. W związku z tym kra się może spiętrzyć, woda może płynąć wierzchem. Może być trudna sytuacja. Jesteśmy do tego przygotowani. Już dzisiaj saperzy, ładunki wybuchowe gromadzi się i myślę, że w miarę upływu czasu, po dokonaniu gruntownej analizy da się temu zapobiec.