Najwyżej rozstawiona Belgijka Kim Clijsters pokonała startującą z "dziką kartą" swoją rodaczkę Justine Henin w sobotnim finale turnieju WTA rozgrywanego na kortach twardych w australijskim Brisbane (z pulą nagród 220 tys. dol.).

Mecz między byłymi liderkami rankingu WTA był istnym festiwalem breaków - łącznie tenisistki przełamały się po sześć razy. W pierwszym secie przewagę miała Clijsters i to ona wygrała 6:3. W drugiej partii do pracy wzięła się Henin i zwyciężyła tą partię 6:4. W decydującym, trzecim secie doszło do tie-breaka, w którym więcej zimnej krwi zachowała Clijsters i wygrała 7:6(6). Dla triumfatorki US Open 2009 było to trzynaste zwycięstwo nad Henin w karierze. Oprócz tego zanotowała z nią dziesięć porażek.

Po tym co obie zawodniczki pokazały w turnieju w Brisbane można śmiało stwierdzić, że Belgijki będą w tym sezonie groźne dla wszystkich zawodniczek z czołówki rankingu. Forma, jaką Henin zaprezentowała po 20 miesiącach przerwy od zawodowego tenisa jest imponująca. Kolejnym turniejem w jakim wystartuje 27-latka, na co dzień mieszkająca w Monte Carlo, będzie impreza WTA w Sydney (z pulą nagród 600 tys. dol.).

Wynik meczu finałowego:

Kim Clijsters (Belgia, 1) - Justine Henin (Belgia, WC) 6:3, 4:6, 7:6(6)