"USA będą bezpośrednio ostrzegać firmy przed obchodzeniem sankcji nałożonych na Rosję w związku z wojną na Ukrainie" - ogłosił wiceszef resortu finansów Wally Adeyemo. Wśród państw budzących obawy w sprawie omijania sankcji wymienił Zjednoczone Emiraty Arabskie, Iran, Turcję i kraje znajdujących się w bliskim sąsiedztwie Rosji.

Zamierzamy zwrócić się bezpośrednio do ich firm i bardzo wyraźnie powiedzieć im, że mają wybór - powiedział w piątek Adeymo w rozmowie z agencją Reutera.

Możecie nadal robić rzeczy, które będą korzystne dla Rosji i zapewniać jej wsparcie materialne, ale wtedy ponosicie ryzyko utraty dostępu do gospodarki europejskiej, do gospodarki Stanów Zjednoczonych, do gospodarki Wielkiej Brytanii - to jest wasz wybór - podkreślił amerykański polityk i dodał: Jesteśmy gotowi podjąć te działania.

Adeymo zaznaczył, że Waszyngton skontaktuje się również z bankami w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Europie i Japonii, by ostrzegły swoich klientów, że mogą stracić dostęp do instytucji finansowych, jeśli okaże się, że omijają amerykańskie sankcje.

Wypowiedź Adeymo pojawia się przy okazji doniesień, że gospodarka Rosji nie została tak mocno uderzona przez zachodnie sankcje, jak początkowo oczekiwano - komentuje Reuters. Międzynarodowy Fundusz Walutowy w zeszłym miesiącu prognozował, że gospodarka Rosji wzrośnie o 0,3 proc. w 2023 roku, po tym, jak skurczyła się o 2,2 proc. w 2022 roku.

Edward Fishman, który pracował nad sankcjami wobec Rosji w Departamencie Stanu podczas administracji prezydenta Baracka Obamy, powiedział, że podczas gdy groźba sankcji nie zdołała odstraszyć rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, środki te pomagały w erozji gospodarki i potencjału wojskowego Rosji.

Myślę, że są elementy tego przedsięwzięcia, które są udane, ale nie powiedziałbym, że są triumfem - zaznaczył Fishman, obecnie profesor na Uniwersytecie Columbia. Za największy sukces związany z sankcjami profesor uznał demonstrację jedności krajów zachodnich wobec reżimu Putina.

"Le Monde": Francuskie firmy nadal działają w Rosji

Według ujawnionych wczoraj przez dziennik "Le Monde" wyników śledztwa francuska sieć hipermarketów Auchan wciąż zaopatrują rosyjskich żołnierzy na froncie ukraińskim. Papierosy i ubrania są dostarczane przez rosyjską filię przedsiębiorstwa.

"Le Monde" oraz portale śledcze Bellingcat i rosyjski Insider zebrały wspólnie dowody na to, że francuska firma jest zaangażowana w pomoc Rosji. Dziennikarze dotarli do wewnętrznych maili oraz świadków z rosyjskiej filii Auchan. Zweryfikowali zdjęcia i filmy publikowane w mediach społecznościowych, które ujawniły proceder.

Choć większość danych, które przedstawiają dziennikarze dotyczy sieci Auchan, zebrano również dowody wskazujące na uczestnictwo w procederze sieci Leroy Merlin.

Zgodnie z wynikami śledztwa, dostawy dla rosyjskiego wojska zostały opisane jako "pomoc humanitarna". Składają się zarówno z produktów z magazynów Auchan, jak i zakupionych przez wolontariuszy w sklepach Auchan w różnych regionach kraju. W niektórych z nich, dostawy zostały zorganizowane przy współudziale lokalnych władz - pisze rosyjski portal śledczy Insider.

Kierownictwo sieci Auchan "kategorycznie" zaprzeczyło w piątkowym komunikacie doniesieniom "Le Monde". Francuska firma podkreśliła, że "jej sklepy, które pozostały otwarte w Rosji, mają umożliwiać ludności rosyjskiej (tak jak ma to miejsce w przypadku ludności ukraińskiej w różnych częściach Ukrainy) samodzielne nabywanie żywności i że nie udzielają żadnej dobrowolnej pomocy i nie prowadzą żadnej działalności w zakresie zaopatrzenia kategorii konsumentów innych niż rosyjska ludność cywilna".