Były wicepremier i minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Tomaszewski nie był tajnym współpracownikiem SB - orzekł wczoraj Sąd Lustracyjny. W aktach nie było ani zobowiązania do współpracy, ani teczki personalnej. Rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński zapowiedział apelację.

Niewinny

Według sędziów, nie ma dokumentów uzasadniający współpracę byłego wicepremiera z Służbą Bezpieczeństwa. Nie ma ani oświadczenia z którego wynikałoby, że Janusz Tomaszewski zobowiązał się do świadomej współpracy, nie ma też teczki pracy ani teczki personalnej: "W sprawie Janusza Tomaszewskiego nie ma jego zobowiązania do tajnej i świadomej współpracy z SB w rozumieniu ustawy lustracyjnej; nie ma też śladu, by było ono kiedykolwiek złożone" - czytamy w uzasadnieniu wyroku. Posłuchaj framgentu uzasadnienia wyroku:

Jest natomiast jeden jedyny dokument podpisany przez Tomaszewskiego, w którym oświadcza że po wprowadzeniu stanu wojennego wyniósł z łódzkiej siedziby Solidarności powielacz i ukrył go w garażu kolegi bez jego wiedzy. Zresztą, jak ujawnił sąd, w dokumentach SB znajduje się doniesienie tajnego współpracownika spec-służb mówiące właśnie o wyniesieniu tego powielacza. Co więcej, świadkowie z SB zeznali, że dokumenty świadczące, jakoby Tomaszewski miał kontaktować się z nimi w lokalach konspiracyjnych, zostały przez nich sfałszowane. Oficer Służby Bezpieczeństwa, który przed Rzecznikiem Interesu Publicznego zeznał, że były wicepremier był jego agentem, w sądzie oświadczył, że była to "konfabulacja". Jednocześnie sędziowie stwierdzili, że Rzecznik Interesu Publicznego, na podstawie posiadanych materiałów, miał prawo i obowiązek wystąpić o lustrację Janusza Tomaszewskiego. Wyrok jest nieprawomocny. Złożenie apelacji zapowiedział rzecznik Interesu Publicznego Bogusław Nizieński: "Motywy, jakie zostały wygłoszone, nie przekonują mnie i moim obowiązkiem jest poddać weryfikacji tę ocenę dowodów jakiej dokonał sąd" - powiedział Nizieński po ogłoszeniu wyroku. Rzecznik nie wykluczył, że podczas poszukiwań archiwalnych, związanych z przekazywaniem archiwów SB do Instytutu Pamięci Narodowej, mogą znaleźć się jakieś nowe dokumenty w sprawie Tomaszewskiego. Jeśli dzisiejszy wyrok uprawomocni się Janusz Tomaszewski będzie mógł wrócić do życia politycznego. Na razie jednak nie mówi wprost czy tak się stanie. Podkreśla, że nie wszystko zależy od niego samego: "Dziś pewne decyzje, które wynikają z tego orzeczenia nie należą do mnie, należą do kogoś innego. Ja na pewno na nie poczekam" – powiedział Tomaszewski. Zanosi się więc na to, że AWS będzie miała problem. Czy przyjmie go z powrotem w swoje szeregi? Dla Tomaszewskiego miejsce już zarezerwowała Platforma Obywatelska. Jednak Donald Tusk zaprzecza jakoby były prowadzone rozmowy na temat przystąpienia byłego wicepremiera do Platformy Obywatelskiej: "Chciałbym uciąć wszystkie spekulacje dotyczące jakiegoś szczególnego stanowiska: negatywnego lub pozytywnego. Nie mamy żadnego szczególnego stanowiska w odniesieniu do pana Janusza Tomaszewskiego” – powiedział. Tusk podkreśla, że liderzy Platformy będą proponować wszystkim, także znaczącym politykom, którzy chcą przystąpić do tego ugrupowania aby poddali się procedurze prawyborów.

Pierwsze komentarze

Nieliczni wczoraj w Sejmie politycy AWS wyrazili po wyroku głównie radość z tej decyzji: "Trudno się nie cieszyć. Jak wiadomo Tomaszewski zastosował się kiedyś do decyzji Akcji Wyborczej Solidarność o tym, że osoba oskarżona przez rzecznika o kłamstwo lustracyjne składa wszystkie urzędy. A zatem ten polityk zachował się lojalnie wobec AWS-u a na dodatek został uniewinniony. To bardzo sympatyczna wiadomość. Myślę, że jest ponowne pole do tego żeby Janusz Tomaszewski działał jako polityk AWS” – powiedział sieci RMF FM Jan Maria Rokita. O powrocie do rządu trudno jednak mówić – ocenia szef SKL-u.

Stefan Niesiołowski, poseł ZChN uważa, że decyzja o tym, czy Tomaszewski powinien wrócić do rządu należy do premiera: "W tej chwili jest problem zadośćuczynienia, satysfakcji dla pana Tomaszewskiego. Najważniejsze jest to by frakcja po raz kolejny pokazała jak jest potrzebny. Co do losów pana Tomaszewskiego, to po pierwsze on sam się musi wypowiedzieć a po drugie jego partia macierzysta czyli RS AWS” – uważa polityk Zjednoczenia. Niesiołowski, podkreśla, że decyzja sądu w sprawie Tomaszewskiego to przede wszystkim sukces lustracji. Andrzej Szkaradek też się cieszy i zapewnia Tomaszewskiego o swojej przyjaźni. Pytany jednak o ewentualne przeprosiny odsyła do premiera Buzka. Szkaradek w RS AWS zajął miejsce sekretarza generalnego, to samo które zwolnił były wicepremier: "Zostałem wybrany na to stanowisko przez Radę Polityczną. Jeżeli Rada Polityczna uzna, że mam mu odstąpić czy zgłosi akces jego ponownego wyboru, ja się podporządkuje” – zapewnił Szkaradek. Zapewniając, że Tomaszewskiego uważa za kolegę i przyjaciela, Andrzej Szkaradek powiedział, że wolałby by wyrok w sprawie Tomaszewskiego uzyskał prawomocność. Również z radością wiadomość o uniewinnieniu Tomaszewskiego przyjmuje przewodniczący Unii Wolności Bronisław Geremek i dodaje, że nie jest wyrokiem zaskoczony: "Wszystko na to wskazywało więc jakby nie jest to bardzo duże zaskoczenia, natomiast mówię, że jest to poczucie pewnej satysfakcji. Dobrze, że się tak stało” – uważa lider unitów. Podobnie wypowiadał się Jan Lityński i: "Sąd podejmuje bardzo rozważne decyzje, niestety w tempie które pozostawia wiele do życzenia. Człowiek był wyłączony przez półtora roku z życia publicznego. Jest to bardzo niedobra sytuacja. To nie tyle lustracja, co partyjna egzekucja - skomentował wyrok prezydent Aleksander Kwaśniewski. Zdaniem prezydenta, "ci, którzy zgrzeszyli oskarżając Tomaszewskiego, powinni zachować się teraz z 

honorem".

A co z przyszłością?

Mimo, że gwiazda byłego wicepremiera i szefa MSWiA nieco przygasła, to nie może on narzekać na brak propozycji. Januszem Tomaszewskim interesuje się na przykład Platforma Obywatelska. Z kolei profesor Marian Grzęda z Instytutu Politologii Uniwersytetu Szczecińskiego uważa, że nawet jeśli Tomaszewski wzmocni szeregi Platfomy, to nie będzie to miało większego znaczenia politycznego. Poza tym, zdaniem profesora Grzędy Platforma, to nic innego jak kolejny manewr Unii Wolności, której poparcie w sondażach znacznie spadło. "Zanosi się na to, że nie przekroczy pięciu procent, może ich nie przekroczyć i trzeba dokonać manewru, który spowoduje, że nagle ta sama grupa ludzi znajdzie się na innej gałęzi, bez starej nazwy, bez kompromitacji” - powiedział profesor Grzęda. Wiadomo, że do platformy przechodzą również ludzie z AWS. Zdaniem Grzędy, nie ma to znaczenia, gdzie będzie, jeśli będzie, Tomaszewski. "Czy różnica między Unią Wolności a AWS-em jest wielka? Czy na przykład Krzaklewski bardziej nie pasowałby do Unii Wolności niż do AWS-u? Czy Płażyński bardziej nie pasowałby do Unii Wolności niż do AWS-u? A Rokita i Hall? Jeżeli się nie mylę oni co chwilę są w innej formacji. Malusieńka partyjka kiedy dochodzi do tak zwanego rozłamu koalicji rządzącej, to ja w telewizji widziałem bez przerwy Rokitę. To jest nieprawdopodobne, żeby tak marginalna partyjka mogła tak zdominować media” - powiedział Grzęda.

To skandal!

Jednocześnie profesor Grzęda określił przebieg procesu lustracyjnego Janusza Tomaszewskiego mianem skandalu. Jego zdaniem lustracja była i jest narzędziem służącym niszczeniu ludzi: "To co stało się z Tomaszewskim woła o pomstę do nieba to, że go wyrzucono przed różnymi orzeczeniami. A teraz zanim te orzeczenia zapadły ci sami ludzie, którzy stworzyli tę strukturę lustracyjną zupełnie ją sobie lekceważą, zapraszając do Platformy zanim zapadnie wyrok". - uważa Grzęda. Proces Tomaszewskiego był jednym z najdłuższych postępowań lustracyjnych. Rozpoczął się 18 stycznia 2000 roku.

Foto: RMF FM

00:10