W otoczonym przez wojsko i policję budynku parlamentu w Armenii nadal
znajdują się terroryści, którzy wcześniej zabili premiera Wazgena
Sarkisjana i siedmiu innych wysokich rangą polityków. Napastnicy
przetrzymują zakładników i żądają dostępu do telewizji. Chcą także
helikopter.
Ciągle nie wiadomo, dlaczego doszło do zamachu. Spekuluje się, że była
to rozgrywka między przestępczymi klanami, zagrożonymi antykorupcyjną
polityką Sarkisjana lub działanie ekstremistów w Górnego Karabachu.
Dzisiejsze wydarzenia w Armenii poważnie niepokoją polityków w Rosji.
Armenia należy do Wspólnoty Niepodległych Państw. Informacja o zamachu
w parlamencie zaskoczyła prezydenta Jelcyna tuż po przylocie do Soczi -
na kolejny tegoroczny urlop. Jelcyn wyraził "głębokie oburzenie"
terrorystycznym atakiem. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Leonid
Draczewski uważa, że zamach był dziełem "ludzi chorych psychicznie".