Węgierski jeniec wojenny, który przez 53 lata był przetrzymywany w zakładzie psychiatrycznym w Rosji, wyleciał z Moskwy do Budapesztu.

75-letni Andreas Tamas poleciał węgierskimi liniami lotniczymi Malev, które zapewniły mu bezpłatny przelot. Na budapeszteńskim lotnisku czekało na niego kilkuset mieszkańców węgierskiej stolicy, a także tłum dziennikarzy, fotoreporterów i operatorów telewizyjnych.

Reporterzy nie mieli jednak okazji do przeprowadzenia choć krótkiej rozmowy ze staruszkiem. Bezpośrednio z lotniska został on bowiem przewieziony do Narodowego Instytutu Psychiatrii i Neurologii, gdzie pozostanie co najmniej przez najbliższe dwa miesiące.

Węgierski dyplomata w Moskwie Ferenc Puskas powiedział, że 20 rodzin na Węgrzech wyraziło chęć "adoptowania" chorego staruszka. Lekarze uważają, że chory w otoczeniu, które mówi jego ojczystym językiem, może odzyskać pamięć.

Przypomnijmy, Tamas został odnaleziony niedawno w szpitalu psychiatrycznym w Kotelniczu, niedaleko Kirowa, w północno-wschodniej części Rosji. W 1945 roku został wzięty do niewoli przez Armię Czerwoną i wywieziony do ZSRR. Od 1947 roku przebywał w zakładzie psychiatrycznym. Ma zrujnowane zdrowie, kłopoty z pamięcią, amputowano mu nogę. Wskutek nieznajomości rosyjskiego żył w kompletnej izolacji od otoczenia.

Na zapomnianego jeńca natrafił na niego przypadkowo słowacki lekarz wizytujący szpital w Kotelniczu. Z kilkunastu słów, które Tamas pamiętał lekarz wywnioskował, że ma do czynienia z Węgrem i zawiadomił węgierskie władze.

01:05