Ciała dwóch mężczyzn w wieku 21 i 23 lata znaleziono w opuszczonej szopie w Starym Brusie pod Włodawą w Lubelskiem. Obaj mieli rany postrzałowe głowy. Policja wyklucza wątek kryminalny.

Z pierwszych ustaleń wynika, że to nieszczęśliwy wypadek - skutek zabawy z bronią. Pistolet wypalił w rękach jednego z mężczyzn, kula śmiertelnie trafiła drugiego w głowę. Widząc śmierć kolegi mężczyzna popełnił samobójstwo. Ten scenariusz uprawdopodabnia to, że na miejscu znaleziono łuski i kule pistoletowe, a także opróżnioną do połowy butelkę alkoholu. Mieszkańcy wsi, z którymi rozmawiał nasz reporter nie wierzą w nieszczęśliwy wypadek. To mało prawdopodobne - mówią. To tacy porządni chłopcy, skąd broń i alkohol przecież: "Do mszy służyli w kościele". Zatem jeśli nie wypadek to kto zabił i dlaczego? Odpowiedź według miejscowych jest prosta: "Po stawach kłusowników jest dużo i to różnych. Mnie się tak wydaje, że jakby ci chłopcy nie poznali tego co kłusował to może by tego nie było". No i ten, którego rozpoznali strzelał. Ale w wersję o kłusowniku-zabójcy nie wierzy brat cioteczny jednego z tragicznie zmarłych. Broń CZ należał do ojca jednej z ofiar. Właściciel miał na niego pozwolenie.

Zwłoki mężczyzn znalazł około 5 rano ojciec jednego z nich nad miejscowym stawem rybnym. Byli w tzw. rybakówce, czyli pomieszczeniu dla rybaków i wędkarzy.

foto Archiwum RMF

16:25