Kilka miedzianych anod ukradziono dziś w nocy z jednego z nowohuckich zakładów. Dotknięcie a nawet przebywanie w pobliżu niebezpiecznych materiałów grozi śmiercią.

Policja poszukuje sprawców kradzieży sześciu miedzianych elektrod, które zginęły w nocy z niedzieli na poniedziałek z zakładu galwanizacyjnego na terenie Nowej Huty. Wyjęto je z roztworu cyjanku, dlatego jakikolwiek kontakt z nimi grozi śmiercią lub kalectwem. "Cyjanek jest niewidoczny, jakikolwiek kontakt z nim, zarówno poprzez dotykanie, jak i przebywanie w pobliżu, grozi śmiercią lub ciężkim kalectwem. Wszystkie osoby, które zetknęły się z takimi przedmiotami, proszone są o natychmiastowy kontakt z policją , telefon 61-52-515 lub 997" - powiedziała Barbara Morawiec z zespołu prasowego krakowskiej policji.

Policja przypuszcza, że elektrody mogą trafić do skupu złomu, dlatego podaje opis czterech z nich; mają kształt prostokąta o wymiarach 60 na 25 cm i grubości 1 cm, są ciemnoczerwone i posiadają haki z płaskownika o szerokości 4 cm i grubości 5 mm.

13:10