Wielka Brytania rozważa możliwość wydłużenia czasu pracy sędziów. Powód? Piętrzące się stosy spraw do rozpatrzenia. Obecnie drobni przestępcy czekają na wyrok nawet po pięć miesięcy.

Możliwe, że już niebawem brytyjskie sądy będą funkcjonować 24 godziny na dobę. O pierwszej nad ranem - sprawy o zakłócenie porządku publicznego, o trzeciej - kradzieże, a wraz z pianiem koguta - zniesławienia - tak żartują sobie z tego pomysłu cynicy. Prawdą jest jednak, że ilość spraw, które czekają na rozpatrzenie w brytyjskich sądach jest tak olbrzymia, że jeden z naczelnych inspektorów Scotland Yardu sir Paul Stivens zażądał, by sędziowie pracowali na nocne zmiany. Głównie chodzi tu o rozpatrywanie przestępstw dokonywanych przez młodych ludzi. Zdaniem inspektora w samym tylko Londynie w ciągu jednej nocy można by rozpatrzyć co najmniej 300 takich spraw. Za zwyczaj oryginalni Brytyjczycy zdają się w ten sposób adoptować wzory zza Atlantyku. Amerykańskie prawo wymaga bowiem, by przestępcy stanęli przed sądem do 24 godzin po ich zatrzymaniu. Posłuchaj korespondenta RMF FM Bogdana Frymorgena:

00:30