Transport pojemników z paliwem do reaktora jądrowego elektrowni atomowej w Temelinie jest już w Czechach. 23-tonowe pojemniki z uranem przypłynęły do Szczecina ze Stanów Zjednoczonych. "To afront i prowokacja wobec Austrii i Unii Europejskiej" - taką opinię o transporcie przez terytorium Polski paliwa dla czeskiej elektrowni atomowej w Temelinie mają Austriacy.

Transport paliwa jest dla mieszkańców Austrii tym bardzie niezrozumiały, że paliwo przeznaczone jest dla 2 bloku termojądrowego siłowni, który ma ruszyć najwcześniej za rok. Austriacy ostrzegają, że z postępowania Polski i Czech wyciągną konsekwencje. „Będziemy o tym pamiętać, gdy przyjdzie do głosowania o przyjęciu nowych państw do Unii Europejskiej” – ostrzega premier lokalnego rządu Dolnej Austrii. Tymczasem w czeskim Temelinie kolejna awaria - konieczne było ponowne obniżenie mocy pierwszego reaktora z 55 procent do 3 ze względu na nieszczelność w rurociągach doprowadzających paliwo do turbiny. Sama turbina również zaczęła drgać. A pociąg z paliwem jest już w Czechach. Podobnie jak na terenie Polski, trasa składu w Czechach jest utajniona. Jak zapewniał wczoraj rzecznik rządu Krzysztof Luft ładunek nie stanowi najmniejszego zagrożenia ani dla środowiska, ani dla ludzi. Cały transport owiany jest tajemnicą. Poufność akcji o kryptonimie „Oklahoma” sięgnęła tak daleko, że nie wiadomo ile wagonów ma pociąg, którą trasą jechał w Polsce i jedzie obecnie w Czechach. Skład jest strzeżony przez policję. Mimo niepowiadomienia lokalnych władz o planowanynm transporcie na pewno wiedział jednak wojewoda szczeciński, który uruchomił policyjnych wywiadowców, antyterrorystów, Straż Graniczną i Pożarną. Jednak nikt inny z pracowników Urzędu Wojewódzkiego nie miał pojęcia o tym co działo się w porcie. Największym jednak niedopatrzeniem wojewody było to, że o całej akcji nie powiadomiono prezydenta Szczecina. Jak ustaliliśmy, władze miasta nie zostały oficjalnie poinformowane o szczegółach transportu. "Wiem tylko, że jest to transport organizowany przez centralne władze państwowe, które tutaj nie czuły się w obowiązku poinformować nikogo. Nie oczekują od nas żadnej współpracy, co wydaje mi się bardzo dziwne. Gdyby coś się stało służby komunalne nie są przygotowane do akcji" - powiedział sieci RMF prezydent miasta Marek Koćmiel. Wiadomo, że Niemcy nie zgodzili się, by statek z paliwem dla Temelina zawinął do ich portu. Zgodę na przeładunek w Szczecinie wydała natomiast Polska Agencja Atomistyki, która zapewnia, że tlenek uranu, który jest paliwem do reaktora atomowego to nie są odpady radioaktywne, przeciwko którym protestują ekolodzy. Profesor Janusz Janeczek - doradca Państwowej Agencji Atomistyki uważa, że emocje związane z nietypowym dla Polski transportem są niepotrzebne. W przypadku, gdyby doszło do awarii nie będzie żadnego zagrożenia. "Ładunek paliwa dla elektrowni w Temelinie jest o wiele bezpieczniejszy, niż przewożenie codziennie polskimi drogami groźnych chemikaliów" - twierdzi Janeczek. Tajny transport ostro skrytykowała też organizacja Greenpeace. "Skandalem jest to, że całą sprawę okryto tak wielką tajemnicą" - uważa Jirzi Tutter dyrektor czeskiego oddziału organizacji.Prezes szczecińskiego portu, Andrzej Montwiłł zapewnia, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa, tym bardziej, że ładunek nie jest promieniotwórczy. Służby portowe, MSWiA oraz kolej zabezpieczały przeładunek i transport do Czech. Dziennikarze nie mogli wejść do portu. Prezydent Szczecina nakazał włączyć w mieście czujniki mierzące radioaktywność. Trasa pociągu utrzymywana była w tajemnicy. Jak się okazuje, to nie ostatni taki niebezpieczny transport przez terytorium Polski. Jak przyznaje Wiktor Niewodniczański - prezes Państwowej Agencji Atomistyki - przez najbliższe 2-3 lata co kilka tygodni tą samą trasą uran ma wędrować do czeskiego Temelina. Posłuchaj relacji szczecińskiego reportera sieci RMF FM Piora Lichoty:

foto RMF FM

11:00