Ponad 200 zanotowanych kierowców - to wynik jedynie trzech dni pracy pierwszego w Warszawie cyfrowego radaru. Bardzo drogie, bo kosztujące ponad 120 tysięcy złotych urządzenie wypożyczyły od producenta władze gminy Bielany.

Dzięki tej cyfrowej skrzynce policjant nie musi już bezpośrednio kontaktować się z kierowcą. Urządzenie do złudzenia wyglądem przypomina tradycyjny analogowy radar, którego używano jeszcze za czasów szalejącego socrealizmu, jednak jego wnętrze to namiastka XXI wieku. "Każdemu kierowcy robi około czterech zdjęć i wybiera z nich najlepsze, które jest przekazywane do bazy danych i to już jest świetny materiał dowodowy" – tłumaczy Janusz Kwaśny, przedstawiciel producenta. Sami policjanci z radarem nie mają dużo pracy, już nie muszą zatrzymywać aut – skrzynka sama rejestruje i przekazuje dalej. Jak zapewnia sierżant Marek Malinowski policjanci - obsługując radar - są widoczni. To urządzenie może stać zarówno przy radiowozie, na pasie zieleni, jak i po drugiej stronie drogi. Czyżby skończyły się więc kłopoty z łapówkarstwem w "drogówce"? Raczej nie – do tego trzeba o wiele więcej radarów cyfrowych, a te niestety słono kosztują.

Posłuchaj relacji reportera radia RMF z Warszawy, Romana Osicy:

00:05