Zarzut znieważenia głowy państwa postawiła dziś rzeszowska prokuratura organizatorom tak zwanego "incydentu balkonowego". Chodzi o rzekome znieważenie kandydującego na prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego w październiku ubiegłego roku.

Prokurator pod presją?

Krzysztof Piękoś, prokurator rejonowy w Rzeszowie, potwierdził, że zarzuty dotyczą znieważenia prezydenta, ale odmówił dalszych informacji. Według Tomasza Pajęckiego, który jest jednym z oskarżonych, doniesienie do prokuratury złożone przez radnych SLD jest przejawem nienawiści. Pajęcki zupełnie nie zgadza się z zarzutami: ”Protest był wymierzony w kandydata na prezydenta, a nie w prezydenta. Zresztą należy te fakty ustalić, myślę, że prokuratura to zrobi w sposób niezależny i obiektywny”. I w tym kierunku będzie szła linia obrony radnego. Pojawiły się także głosy sprzeciwu wobec działań prokuratury. Młodzieżówka AWS z Podkarpacia wysłała nawet list do prokuratora generalnego, w którym pyta, dlaczego prokuratura nie może ścigać innych przestępców, a kary żądane przez prokuratora są niskie. W postępowaniu prokuratury radny dopatruje się również politycznych nacisków na wymiar sprawiedliwości. Tłumacząc reakcję młodych ludzi Pajęcki, który był jednym z organizatorów antywiecu, tłumaczył wówczas, że "nie wytrzymali, kiedy przybył Aleksander Kwaśniewski".

Jak się zaczęło?

W październiku, podczas kampanii wyborczej, grupa młodzieży - stojącej na balkonie rzeszowskiego ratusza - zakłóciła wiec wyborczy Aleksandra Kwaśniewskiego. Doniesienie o przestępstwie złożyli radni lewicy, nie zadowoleni z działań swojego kolegi z rady, który w czasie wiecu w ratuszu zorganizował spotkanie na temat moralności w polityce. Dyskusja okazała się na tyle gorąca, że młodzi ludzie z balkonu ratusza obrzucili się z organizatorami prezydenckiego wiecu jajkami. Nie zabrakło oczywiście wyzwisk i transparentów z napisem "Obraziłeś ojca świętego - odejdź". Dodajmy, że za znieważenie prezydenta Rzeczpospolitej kodeks karny przewiduje karę do trzech lat więzienia.

foto PAP

16:10