ABW, prokuratura i Najwyższa Izba Kontroli zainteresowały się naczelnikiem wydziału geodezji z Częstochowy. Urzędnik występował przed sądami jako stały biegły geodeta, chociaż takim biegłym nie był.

Opinie biegłego geodety były dla sądów podstawą do wydawania wyroków. Z jego pracy sądy korzystały w ponad dwustu sprawach. Ludzie, którzy przegrywali procesy twierdzą, że z map geodezyjnych znikało to co dla nich najcenniejsze – domy, grunty.

Zdaniem poszkodowanych w procesach dochodziło do szeregu nadużyć, w które uwikłani mogą być prokuratorzy, sędziowie, urzędnicy samorządowi. Te informacje dotarły do ABW, która bada różne wątki. Sprawą rzekomych nadużyć zajął się też resort sprawiedliwości, który do ich zbadania ma wyznaczyć prokuraturę spoza terenu Śląska.